środa, 27 marca 2013

Rekolekcje Gruszki

Tak sobie myślę, w mądrym swoim rozumie, że warto by co powiedzieć w tym okresie Wielkiego Tygodnia do moich odbiorców (licznych) w duchu religii. Kto mnie zna, to wie, żem ja ksiądz urodzony i wielki kaznodzieja,  nawet i czasem osobę duchowną , co to po kolędzie przychodzi, pouczyć potrafię i napmnieć! A co!



Jak mi wyjechał taki ku synu, że niepobożny to ja mu zaraz, że niech popatrzy na takiego Św. Augustyna, Św. Franciszka albo i Szawła, co to rżnął chrześcijan aż wióry lecieli! I świętymi zostali! Każdemu trzeba szansę dać!




Okres Wielkiego Postu to z pewnością czas zastanowienia się nad sobą i swoją małością ludzką. Nad swoim kalectwem duchowym, nad swą ułomnością. Nad nieopanowaniem w gniewie, często bardzo złymi emocjami skierowanymi ku innym. Trzeba powiedzieć sobie jasno: jesteśmy grzeszni. Wszyscy popełniamy występki: mniejsze i większe. Czynimy to często wbrew własnemu sumieniu, więcej, łamiemy swoje zasady, świadomie i dobrowolnie. A to, niestety, zawsze czkawką się odbije , prędzej czy później...
Ale dobry Pan Bóg już zrobi wszystko, co potrzeba, by nas na odpowiednią drogę nawrócić...
Czasem zastanawiamy się, dlaczego coś nas spotyka...A może właśnie dlatego, byśmy przejrzeli. Bo to życie doczesne jest naprawdę tylko drogą do celu...Jak ten Szaweł na drodze do Damaszku, najpierw oślepnąć musiał, by przejrzeć!



To, co mamy, to tylko rzeczy, dobra materialne, a tak naprawdę, ważne co w nas, bo to zaniesiemy kiedyś Panu Bogu przed Jego tron...A jak to będzie liche, nic niewarte, to jak będziemy wyglądali?
Będąc na rekolekcjach, usłyszałam taką sobie historię, która dała mi wiele do myślenia.
Był sobie niejaki Abraham - sługa Boży.




Starał się wolę Boga wykonywać i wypełniać, ale troszkę był niezadowolony, gdyż nie miał potomka i już raczej się nie zapowiadało, że będzie miał....I choć znał niby prawo Pańskie i wiedział czym jest grzech, to jego wola posiadania syna była tak silna, że postanowił sobie to Boże prawo ominąć. Krótko mówiąc, zrobił sobie skok w bok z niewolnicą Hagar , czego owocem był syn Izmael...Ale ten Izmael to wcale nie podzielał swojego taty zapatrywań i nie był taki pobożny. Tylko brał łuk i w pole..No i Abraham był nieco tym faktem porytowany. Potem miał drugiego syna Izaaka, ze swoją prawowitą żoną Sarą i w końcu był zadowolony, ale pierworodnego wraz z jego matką pogonił, co było sporą nieprzyzwoitością, ale takie były obyczaje. Fakt faktem, że sprawa odbiła się szerokim echem i trwa po dzisiejsze czasy, albowiem Izmael dał początek plemionom arabskim, a Izaak oczywiście ludowi Izraela i Edomitów, a te nacje po dziś dzień w zgodzie nie żyją...
Z tego morał taki, żeby myśleć głową, a nie inną częścią ciała i woli Boga nie starać się ominąć bo Pana Boga się nie oszuka.
Aha, ale ten Abraham potem wiele spraw zrozumiał, próbę miłości Bożej przeszedł pomyślnie i po śmierci Sary, pojął za żonę niejaką Keturę i miał z nią aż sześciu synów, ot, żywotny dziadek:)
Tak to zawsze jest czas na nawrócenie, jak widać na powyższym obrazku. A ten Izmael chyba koniec z końcem aż tak źle ojca nie wspominał, skoro razem z Izaakiem go po śmierci pochowali jak należy...
No i co to ja chciałam? Aha. Chciałam powiedzieć, że na poprawę nigdy nie jest za późno. I teraz akurat jest taki czas by się zastanowić czy nie warto wkroczyć na drogę cnoty, skoro Pan Jezus za nas umarł na drzewie krzyża. Kto nie wierzy, to niechaj też stworzy sobie inną ideę, która mogłaby zmobilizować go do lepszego. Bo czynić dobrze i nie czynić źle, to każdemu na zdrowie wychodzi, daje komfort psychiczny , sokojny sen, dobre samopoczucie i optymizm.
A w ogóle to najważniejsze dobrze się odżywiać i w ciasnych butach nie chodzić, szefa swojego szanować, bo on jest jak matka, łzy obetrze, do snu utuli, a jak trzeba to i w dupę da! Parafrazując...nie wiem kogo:)
No i to by było na tyle jak mawiał Jan Tadeusz Stanisławski.

Brak komentarzy: