czwartek, 28 marca 2013

Sprzątanie

Już niebawem Święta Wielkanocne..




Cóż, pomimo, że dla katolików to najważniejsze Święta w roku, to jednak...No, krótko mówiąc, nie taka magia i atmosfera jak w Święta Bożego Narodzenia. Bo to nie ma i choinki z kolorowymi światełkami i wieczoru pachnącego karpiem smażonym i igliwiem i pierożkami i kompocikiem z suszu..Ehhhh..rozmarzyłam się...No i prezenty...
Wielkanoc z kolei kojarzy się z wiosną. Słoneczko świeci mocniej i ptaszka wszelka gniazdka wije...Wszytko do życia się budzi i wykluwa na nowo jak ten kurczak z jaja..Wielkanocny kurczaczek!



Ale sprzątanie wiosenno - świąteczne daje w kość. Dziś myłam wszystkie drzwi. Zawsze ktoś łapą brudną złapie! Czym by tu umyć? - myślę sobie. Kupiłam takie specjalne ściereczki nasączane - do drewna. Dobre niby, ale słabe. Co by tu? Aaaaa..może jaką szmatką? Z prania akurat majtki  mojego męża...Patrzę, dziurka w kroku...I guma rozciągnięta..Swoje przeszły te slipki...Już dawno małam je machnąć do śmieci, ale mąż nie dał. To jego ukochane, miał ich tuzin. Niezniszczalne, głębokie. Nie takie ledwo nad...znaczy daleko pod pępkiem chciałam rzec...
No, myślę ja sobie, chodźcie do mnie, kochanieńkie, popracujecie jeszcze! I dawaj za te gacie! Obleciałam jedne drzwi, drugie...Wchodzi mąż.
- Co to jest? - pyta.
- Co? - udaję głupią.
- No to, czym myjesz drzwi - uparta wsza, myślę ja.
- To? - pokazuję.
- Tak.
- Majtki. Dziurawe są...
- Moje majtki. Moje najlepsze majtki! - złości się mąż.
- Mają sto lat i są dziurawe. Nowe ci kupię - obiecuję potulnie.
- TAKICH NIE MA! Dlaczego swoich nie wzięłaś? - kurka wodna, gorąco się robi!
- Bo moje są CAŁE - tłumaczę cierpliwie..
Obraził się. No i dobrze. Nie będzie przeszkadzał. Chłop w chałupie, wrzód na dupie!
Myję te drzwi. Macham sobie wesoło mężowskimi gaciami, zadowolona. Dobrze zbierają. Jakieś takie..szorstkie. I ta guma też pomaga. Najgorzej na dole. Znaczy te drzwi myć. Zginać się trzeba, a tu brzuch przeszkadza..Ciężko...I z tego wysiłku, jak nie ryknę:
- MAM OCHOTĘ NA CHWILECZKĘ ZAPOMNIEEEEENIAAAA!!!!!
- Eeeee..- odzywa się głos.
- NA MIŁOSNE CZARUJĄCE RANDEWUUUUUUUUUUUU! - ciągnę niezniechęcona. A głos mam ja piękny, donośny...Ciągnę więc szeroko, śmiało, spontanicznie, energetycznie, kreatywnie, rześko, z werwą!
- No, no, trochę lepiej - chwali mąż z pokoju.
Może nie bardzo melodii się trzymam, ale za to jaki efekt! Głos trochę zduszony, przepona przyciśnięta, bo myję akurat na dole, ale..
- KTÓRE NICZEGO NIE NARUSZA I NIE ZMIEEEEENIAAAAAA!!!!
Niech wszyscy widzą, że ktoś w tym domu w końcu pracuje! 
Syn wychylił głowę z pokoju, spojrzał z niepokojem i zamknął drzwi. 
No, coraz lepiej ci idzie - stwierdził lakonicznie mój luby. 
- BEZ ZOBOWIĄZAŃ WIELKICH ZAKLĘĆ, WIELKICH SŁÓW! - dokończyłam więc z MOCĄ. Mąż pokiwał głową z uznaniem.


Majtki zrobiły swoje i wylądowały w śmietniku. Nareszcie! UFFFF!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

ładnie śpiewacie Kobieto :)))
Śliczny stroik,tylko dlaczego stoi w miseczce ?