czwartek, 25 lipca 2013

Pogoda

Tak sobie myślę i myślę o tej pogodzie..
Pogoda, aura...Kiedyś mieliśmy w zimie siarczyste mrozy. Ubierało się ciepło, czapka, szalik, rękawiczki, buty filcaki hihi. Miałam w dzieciństwie takie filcowe buty koloru buraka, farbowały jak diabli, jak się zmoczyły. Wsadzałam w środek torebki foliowe. Do tego rajtuzy koloru chabrowego i hajda na śnieg. Wracałam w kolorkach jak połówki jabłka malinówka...Dziś nie ma ani butów filcowych, ani rajtuz, ani jabłek malinówek tylko inne odmiany...I lata 60-te też już nie wrócą. Teraz wiek XXI i Eldorado! Dziś mrozy bywają, ale młodzież często nosi szalik dla fasonu, a czapki wcale bo im nieładnie albo włosy się przyklapują. Zresztą..jeżdżą autami, to nie muszą.
Ale co to ja chciałam? Aha..No więc tę pogodę się przyjmowało w sposób naturalny. Jak zima to musi być zimno - co nie? A jak lato - to upały.
Tak było kiedyś.
Od kiedy zaczęto robić eksperymenty z pogodą to się wszystko zmieniło o 180 stopni. W lecie czasem śnieg, a w zimie ciepło jak na wiosnę.
A wszytko zaczęło się już w 1946 r, gdy amerykański naukowiec, Vincent Schaefer, zauważył, iż po wrzuceniu do zimnej komory powietrznej zamrożonych cząsteczek dwutlenku węgla (suchy lód) powstają w niej kryształki lodu takie same jak w chmurach.
A potem , w 1988 r. w RPA  G. Mathers,  stwierdził, że emisja dymów z fabryki papieru wywołuje opady deszczu. Gdy zbadał ich skład, odkrył obecność cząsteczek higroskopijnych soli. Przyciągały one parę wodną i były zarodkami kropli deszczu.
I w ten sposób człowiek zaczął projektować stany pogodowe w zależności od własnych potrzeb.
W 1976 r.  na forum ONZ przedstawiono projekt konwencji zakazującej stosowania technik modyfikacji środowiska. Konwencja weszła w życie w 1978 r. - przyjęto ją zdecydowaną większością głosów.
Cóż jednak stało się dalej? Ano amerykański HAARP - program , który niby ma na celu badania, w rzeczywistości zaś , jak uważają ekolodzy,  jego celem jest sterowanie pogodą przez podgrzewanie ziemskiej jonosfery.
I tak właśnie, w efekcie tego wszystkiego mamy, co mamy...
Ale nie o tym, w zasadzie...
W zimie bywa zimno. Ludzie trzęsą się już przy - 10 stopniach i narzekają! Oj jak narzekają...No to przychodzi odwilż...Chlapa na ulicach, zaraza w powietrzu, grypa..Wtedy znów obywatele mają o czym gadać. Co za pogoda! No to znów chwyta mróz i zamarza to wszystko. Wtedy dopiero się zaczyna! Lekarze nie wyrabiają na urazówkach!
W lecie to samo...Upały - źle. Bo gorąco. Starym babcią nie każą z domów wychodzić. Na mieście kurtyny wodne. Każą dużo pić. Życie prawie zamiera...Karetki kursują.
Po jakimś czasie robi się chłodniej...Deszcz spada.
Co za pogoda? Żeby tak było ZIMNO! Co za lato! - mówi do mnie sąsiadka w windzie.
Wczoraj pogoda akurat. Słoneczko, wiaterek, nie ma upału, ale zimno nie jest...
Spotykam znajomą.
No, żeby takie lato było! - woła z daleka z oburzeniem. Taka huśtawka, nie wiadomo jak się ubrać!
No to JAK w końcu, kurczaki, ma być?
Jak tym ludziom dogodzić?

1 komentarz:

Margolcia pisze...

Umiarkowanie ma być! Jakbym chciała afrykańską aurę, to bym się tam przeprowadziła...no!
+25 stopni C i ani jeden stopień więcej!!!