czwartek, 11 lipca 2013

Prawda...

Chciałam dziś napisać o czymś, co mnie napawa smutkiem, bólem...
Mija 70 lat od tragedii, która miała miejsce na Wołyniu. Rzeź wołyńska, którą pewne kręgi USIŁUJĄ zatrzeć, spłaszczyć ogrom  bestialstwa, złagodzić wydźwięk tych strasznych wydarzeń, tego dowodu na to, że niekiedy człowiek dla człowieka potrafi być...trudno mi znaleźć właściwe określenie...
Pogrzebałam w internecie, chciałam bliżej się dowiedzieć...Nie dałam rady. Tego po prostu umysł ludzki nie jest w stanie pojąć i zrozumieć...W sumie w latach 1943-45 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło z rąk UPA i miejscowej ludności ukraińskiej około 100 tys. Polaków....Był rozkaz o wybiciu ludności polskiej.."Powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Po odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat." - brzmiał rozkaz - wydał go w 1943r. Dmytro  Klaczkiwśkyj   -"Kłym Sawur", dowódca UPA na Wołyniu..
Maleńkie dzieci wbite na pal, przywiązywane do drzewa kolczastym drutem, kobiety z obciętymi piersiami, chłopiec z przeciętymi policzkami do uszu..
Polacy ginęli w niewyobrażalnych torturach...Kobiety, dzieci, stracy...Ludność napadana była podczas mszy, palono kościoły i mordowano...Dziś niektórzy wzbraniają się przed określeniem "ludobójstwo". W imię..poprawności politycznej?
Ale dośćo tym...Za duży ból..Szczególnie, gdy się myśli o dzieciach, niewinnych niczemu, chyba tylko swojej polskości...
Dziś był program w telewizji. Występował nasz pierwszy polski kosmonauta Mirosław Hermaszewski. Z czasów PRL. Pewnie wielki komuch, innego przecie by w kosmos nie wystrzelili.





Spokojny człowiek, po siedemdziesiątce. W rzezi wołyńskiej poniosło śmierć kilkanaście osób z jego rodziny. On ocalał. Cudem. Matka uciekała niosąc go w kocu. Kula świsnęła. Przeleciał przy skroni, nie zabiła. Upuściła dziecko...Gdy się ocknęła, opatrywana przez obcych ludzi, chłopczyka przy niej nie było. Potem znalazł go ojciec. W śniegu. Był pewien, że nie żyje. Ale dziecko żyło. Ojca małego Mirka zabito. Oni. Ukraińcy...Została matka z siedmiorgiem dzieci...
Po kilkudziesięciu latach, gdy już był słynnym człowiekiem, wielkim kosmonautą, dowiedział się z gazety, ze swojego życiorysu, że jego ojca zabili hitlerowcy za współpracę z Rosjanami...Taka była tzw. poprawność polityczna. Zresztą..Katyń też...
A dziś? Może właśnie w imię tej poprawności do dziś dnia nie wyjaśniona została tragedia smoleńska?
Bo zadowoliliśmy się marnymi ochłapami..Nasz Rząd nie zrobił prawie nic, od samego początku. Bo co? Bo nie wypadało zadawać kłopotliwych pytań, dochodzić? Zamienione ciała, niezabezpieczony teren i szczątki samolotu...
Co się zmieniło, pytam?
Wtedy czy teraz...

Brak komentarzy: