sobota, 19 kwietnia 2014

Grusia baja - Bajeczka przedświąteczna. O tym jak mały zajączek Bartek szukał wiosny.

- Mamusiu, kiedy przyjdzie w końcu ta wiosna? - zajączek Bartek w swym króciutkim życiu jeszcze nigdy nie widział wiosny, a bardzo był jej ciekaw. Wiedział, że wiosna jest gdzieś w jakimś miejscu i z tego miejsca miała przyjść tutaj. Ale już nie mógł się tej chwili doczekać!
     Jak każdy maluch, zasypywał swoich rodziców pytaniami: a po co?, a dlaczego?, kiedy?, jak?, gdzie? Takie już są małe dzieci i małe zajączki też!
- Mamusiu, a jak ta wiosna wygląda? - pytał dalej Bartek.
- Wiosna, syneczku, jest piękna! Jest pachnąca, jest jasna, jest ciepła, jest zielona! - odpowiedziała mamusia zajęczyca.
     Bartek zamyślił się. Och, jaki był ciekaw tej wiosny!
Myślał, myślał, aż wymyślił. Pójdzie poszukać tej wiosny!
     Bartek dobrze wiedział, że nie wolno mu oddalać się od domu, ale jego ciekawość była taka silna, a cierpliwość...malutka!
     Jak postanowił tak zrobił.
Gdy tylko mamusia zajęła się swoją pracą, a akurat zbliżały się Święta Wielkanocne i jak to przed Świętami każda mama i ona miała wiele zajęć, zajączek otworzył drzwi i już go nie było.
I tak zaczął podążać w kierunku pobliskiego lasku.
Koło lasu płynęła leniwie niewielka rzeczka - Leniwka. Na wielkim liściu koło wody siedziała sobie duża zielona żabka i wygrzewała się na słońcu.
- Dzień dobry pani Żabo! - przywitał się zajączek.
- Kum kum! - odpowiedziała żaba.
- Szukam wiosny! Czy pani przypadkiem jej nie widziała? - spytał Bartek.
- Kum! - odpowiedziała żabka i wskoczyła do wody.
A więc znów nic nie wiem...Nie wiem ani jak wygląda ta wiosna, ani skąd przyjdzie! - pomyślał naburmuszony zajączek. Potem pokicał dalej.
     Patrzy, a tu na łące pod lasem rośnie piękna młoda brzózka. Ma białą korę i zielonuchne listeczki szeleszczące na wietrze.
- Dzień dobry pani Brzózko! Czy nie widziała pani wiosny? Czy nie przechodziła tędy?
- Szuuuu szuuuu szuuuu! - zaszumiała Brzózka w odpowiedzi.
Od niej też chyba nic się nie dowiem - pomyślał zajączek z zawodem i poszedł dalej.
     Idzie, idzie, aż tu słyszy ćwierkanie ptaszków gdzieś w górze. Podnosi głowę ciekawie, a to gniazdko na gałązce drzewa, a w nim maleńkie ptaszki. Mama karmi je troskliwie, tata zaś rozgląda się dookoła, czy nie zbliża się niebezpieczeństwo. 
- Ptaszki, ptaszki, czy nie przechodziła tędy wiosna? - krzyknął do nich zajączek.
- Tirli tirli lilili! - odpowiedziały ptaszki, a zajączek doszedł do wniosku, że chyba już nigdy nie dowie się jak wiosna wygląda i zrobiło mu się przykro.
     Kicał sobie dalej markotno, słoneczko pięknie i mocno przygrzewało, ptaszki śpiewały na drzewach, w okół było zielono i wesoło. Kwitły piękne kolorowe kwiatki, ciepły wietrzyk miło dmuchał Bartkowi w uszka i futerko...Naraz chmurka przykryła słońce i pierwsze krople ciepłego deszczu spadły małemu podróżnikowi na nosek.
- Trzeba wracać - westchnął zajączek - deszczyk jest nawet przyjemny, ale troszkę już zgłodniałem...Pewnie będzie bura od mamy - pomyślał i zrobiło mu się nieswojo...
     Wrócił więc do swojego domku, a tam już mamusia z niepokojem wyglądała przez okno, a tata Zając szybko poruszał wąsikami paląc fajeczkę .
- Bartek, gdzieś ty był? - wykrzyknęła pani Zajęczyca na widok synka. Tatuś już się o ciebie zamartwia i jest bardzo zdenerwowany!
Mama Zajęczyca, choć wyglądała na złą i niespokojną, widać było, że odetchnęła z ulgą, że jej niesforne dziecko się odnalazło.
- Mamusiu, ja ciebie bardzo, bardzo przepraszam! - powiedział zajączek - już nigdy sam nie oddalę się od domu, już nigdy! - Bartek mówił to z wielkim przekonaniem i skruchą.
- Synku, jak mogłeś! - powiedział mama ze smutkiem i wyrzutem - bardzo martwiłam się o ciebie! I tatuś też!
- Mamusiu, ja tak chciałem wiosnę zobaczyć - wyszeptał zajączek - tak bardzo chciałem!
- No i co? Spotkałeś wiosnę? - spytała mama.
- Nie, nie spotkałem, widziałem tylko inne rzeczy!
I tu zajączek opowiedział mamusi o grzejącym mocno słoneczku, zielonej łączce, kwitnących kwiatach, zielonych drzewach w lesie, brzózce, ptaszkach w gniazdku i o ciepłym deszczyku.
Ale wiosny nie było! Nie było jej, mamusiu! Ani kawałka wiosny! - wykrzyknął na koniec Bartek.
- Głuptasku mój, to co widziałeś to była wiosna właśnie! I słoneczko i ciepły deszczyk i kwiatki i zielone listki i ptaszki w gniazdku! Oj ty moje małe "nicdobrego" - zakończyła mamusia i czule popatrzyła na swojego głuptaska, tak jak czasem patrzą wszystkie mamusie na świecie na swoje ukochane dzieci.
     I tak zakończyła się ta historia.

     A potem zaraz były Święta Wielkiej Nocy i wszyscy je spędzili razem: Bartek, jego rodzice i dziadkowie.
Wszyscy się śmieli i żartowali z tego, jak to ich Bartuś poszukiwał wiosny. I było bardzo wesoło!

     Z okazji Świąt Wielkiej Nocy, wszystkim Czytelnikom mojego bloga składam życzenia: spokojnych i radosnych Świąt, smacznego wielkanocnego jajeczka i umiarkowanie mokrego Dyngusa.




A tu kartka od Julki, którą dziś otrzymałam...
Będzie doskonałą ilustracją do tej bajeczki:)
Dziękuję Juleczko!
Pozdrawiam małego Szymonka i Jego Rodziców.





Ho , ho, ho! Czego tu nie ma? I malinki (mniam mniam) i motylki i biedronki i rybki i słoneczko!
Życzę wszystkim miłej , ciepłej i słonecznej wiosny!

5 komentarzy:

Lesio krosta pisze...

Dziecinniejesz, Grucha ...

Gdzie Twój pazur literacki ?...

gruszka pisze...

Dziecinnieję? Nie może zdziecinnieć ktoś, kto był zawsze dziecinny. Zresztą...jakoś mi to wcale nie przeszkadza. Dlaczego? Tylko świat dzieci jest mi bliski, bo tylko te najmniejsze istoty są pozbawione podłych i niskich uczuć, jeszcze się nie nauczyły. Mam nadzieję, że uda mi się pozostać w tym świecie.

Anonimowy pisze...

Boska

:)

Anonimowy pisze...

"Mam nadzieję, że uda mi się pozostać w tym świecie." ! - " Dziecinniejesz, Grucha ... "
To jest faktyczny stan duchowy u Gruszki. :/

gruszka pisze...

Jakże by inaczej!:)))