poniedziałek, 19 maja 2014

Książki mojego dzieciństwa - Dziesięć miast

Książeczka "Dziesięć miast".
Tytuł oryginalny "Le dieci città".
Autor: Argilli Marcello.
      Często wspominam tę lekturę dla dzieci....
Dlaczego? Spróbuję to Wam zreferować, drodzy moi Czytelnicy...
      Książeczka zawiera dziesięć opowiadań. Każde z nich jest krótkim przedstawieniem jednego, fikcyjnego miejsca - miasteczka. 
      Miasteczek tych nie uświadczysz nigdzie na kuli ziemskiej, a noszą one bardzo dziwne nazwy: jest Poezjogród, Policjopolis...Niestety więcej nazw nie pamiętam, a szkoda...
      Co w książce jest godnego uwagi? Ano...dydaktyczne przesłanie.
Przesłanie tak ważne we wszelkiego rodzaju bajkach, opowiadaniach,przypowieściach, balladach...
      Zawsze tak było, jest i będzie, że autorzy poprzez jakąś konkretną treść, starali się przekazać coś więcej, coś co zawsze jest "pod podszewką",a czego się domyślić nietrudno...Jeśli tylko się chce i ma się pewną...wrażliwość...Dotyczy to także dzieci.
      Oto jedno z miast, szczególnie bliskie memu sercu, Poezjogród.
Wszyscy tam mieli obowiązek mówienia rymem, co było wręcz regulowane prawnie. Ale mieszkańcom wcale nie było z tym źle, czynili to wręcz z ochotą, gdyż ambicją każdego z nich było uzewnętrznienie swojej poetyckiej duszy i ubranie w słowa poezji, codzienności - zakupu bułeczek w sklepiku, jazdy tramwajem, powitań z sąsiadami, a nawet...kłótni :)
      Jednak mieszkała tam jedna mała dziewczynka, która miała dobry charakter, była życzliwa dla ludzi, ale największym jej problemem było, że nijak nie mogła sobie poradzić z rymami.
A przecież w tym mieście, było to hańbą...
    Gdy np. starała się powiedzieć koleżance coś miłego mówiła:

Jaka ładna sukieneczka
wiesz, wyglądasz w niej jak beczka

zamiast "wyglądasz w niej jak laleczka", co myślała.

       I koleżanka obrażała się na nią, okręcając się na pięcie i odchodząc.
I tak było zawsze.
      Ciągłe nieporozumienia i gniewy: w domu, w szkole, na ulicy...
Została uznana za niesympatyczną, wręcz niesforną. Sąsiedzi jej unikali, rodzice krzyczeli i złościli się na nią, nie miała koleżanek....
      Aż raz tak zabrnęła w swoich pomyłkach, że wzięto ją za terrorystkę z bombą!
Zaaresztowano i doprowadzono przed oblicze prokuratora, by wydał na nią surowy wyrok.
      Ale ten był najwspanialszym z poetów i od razu zrozumiał w czym jest problem.
Popatrzył na zapłakaną buzię dziewczynki, przez nikogo nie zrozumianej i powiedział (oczywiście wierszem), że osóbka ta, jest niewinna, że ma dobre serduszko, kocha ludzi, nie jest żadną terrorystką, a całą jej "winą" jest to, że nie może sobie poradzić z rymami.
     Uświadomił też mieszkańcom, domagającym się dla niej surowej kary, że prawdziwą duszę poety ma ten, kto nie patrzy tylko na słowa i prawidłowość rymów, lecz zagląda w serce, bo słowa nie są aż tak ważne, lecz to, co ktoś czuje, myśli i jakie ma intencje.
      I wtedy mieszkańcy miasteczka bardzo się zawstydzili, bo wyszło na jaw, że byli poetami bardzo powierzchownymi, skoro nie potrafili zrozumieć dziewczynki i jej docenić.
     Od tej pory już wszystko było dobrze, a mała mieszkanka miasteczka została zrozumiana, dowartościowana i była w końcu szczęśliwa. 
     I nawet gdy z rymami było coś nie tak, bo jej problem trwał nadal i tu nic się nie zmieniło, nikt już nie miał do niej pretensji.
     To piękne opowiadanie, daje nam naukę. Myślę, że wiecie jaką, prawda?
Inne opisane miasteczko było sportowe. Tam wszyscy uprawiali jakąś dyscyplinę sportu, a nawet zwyczajne czynności związane były z biegiem, skokiem, rzucaniem itd.
     W miasteczku mieszkał chłopiec, który chciał zostać mistrzem piłki nożnej, ale nie bardzo miał ku temu warunki i choć pilnie trenował, nie odnosił sukcesów.
     Pewnego dnia dostał od tajemniczej staruszki zaczarowane buty do gry w piłkę...
Co było dalej? Nie powiem. Sami sprawdźcie. Książki są dostępne na Allegro! :)
     Proponuję zdobyć i przeczytać.
Super opisanym miejscem, zdecydowanie niegodnym naśladowania było miasto Policjopolis, gdzie wszyscy wszystkich szpiegowali i podsłuchiwali...Cóż...może to jakieś przesłanie związane z obecną rzeczywistością?




Jednym słowem, polecam lekturę i to nie tylko dzieciom!





2 komentarze:

Lesio krosta pisze...

Jaka ładna ta spódnica
wiesz, wyglądasz jak donica ...

Jaki piękny kapelusik,
chyba on po prababusi ?...

gruszka pisze...

Dokładnie tak, Lesiu, dokładnie tak:))))))