niedziela, 19 maja 2013

Spacer

Eh, niedziela, niedziela...Słońce pięknie świeci i choć dopiero połowa maja, to prawie jak lipiec.
Niebo lazurowe, tu i ówdzie przyozdobione białymi "barankami" obłoczków. Zieloność ubrała świat w ciągu kilku dni w wiosenną szatę. Jeszcze nie tak dawno był śnieg, dziś przepysznie rozkwitły fioletowe bzy koło mojego domu, mamiąc swoim zapachem - słodkim i zniewalającym.
Zakochani czekają na maj. Jak w piosence Santor.
To z pewnością najpiękniejszy miesiąc w roku, ten maj. Jest tak "świeżozielono", tak pachnąco kwitnącym kwieciem i świeżo skoszoną trawą.
Idziemy na spacerek. Ja z mężem. Pójdziemy sobie do parku. Tam jest tak ładnie, jest woda, kaczuszki pływają i...kajaki. Jakie to romantyczne! Tak spokojnie pójdziemy zielonymi alejkami, może już kiełbaski z grilla będą sprzedawać...:) Zapach kiełbasy z grilla jest taki...niecodzienny, odświętny, imprezowy :)
No, muszę się w coś ubrać.
Ale nie mam w co!
Jak zwykle!
W kościółku byłam na szmaragdowo - turkusowo (moje ulubione kolory) - spódniczka z falbankami, bluzeczka marszczona na biuście, takaż torebeczka turkusowa.
No, ale by trzeba się przebrać, no bo co, kurcze! Drugi raz to samo?
Wyciągnęłam sobie czarną spódniczkę z czeluści szafy. Tę z nierównym dołem - w zęby.
- Którą bluzeczkę założyć do tego: czerwoną czy tę musztardową? - pytam grzecznie męża.
W końcu się przyda do czegoś.
- Ta i ta dobra...
No i się dowiedziałam...
Zakładam czerwoną.
- No, dobrze? - pytam mojego "doradcy"
- Dobrze..
- Ale w takim wypadku to muszę korale zmienić. Bo do kościoła miałam te turkusowe, a teraz mi nie pasują!
- To zmień...- bez emocji stwierdza mąż.
- Tylko na które: czerwone z korala, pod kolor bluzki, czy czarne - "Noc Kairu" do spódnicy?
- Hmmmmm...
No i taki facet to wiele doradzi! Ehhh...
Zmieniam na te czerwone z korala. Próbuje je zapiąć, ale dzwoni telefon. Moja mama. Pogadać trzeba, co nie? Matkę się ma jedną w końcu!
Z niezapiętymi koralami z korala na szyi rozmawiam przez telefon. Tylko 15 minut.
W trakcie rozmowy przyszło mi do głowy, że jak zmienię te korale na czerwone to muszę i kolczyki...
A buty? Założyć te na koturence czy sandałki na płaskim dla wygody? W końcu taka WYPRAWA!
No tak..Malowałam rano paznokcie u nóg. Pytałam męża, jaki mi lakier radzi. Też "dużo" się dowiedziałam!
- Słuchaj, jak założe te kryte sandałki to moich paznokci u nóg nie będzie widać!
- No właśnie! I co ludzie sobie pomyślą! - oburza się mąż...Eeee tam, jaja sobie robi...Koziołek!
Zadecydowałam o tych wygodniejszych. Jednak taka WYPRAWA! Trzeba się dobrze przygotować!
- KOCHANIE, wiesz, w tej czerwonej to mam strasznie grube ręce. Popatrz! - pokazuję.
- Aha..- potwierdza  mój ukochany.
- No wiesz! Zmieniam na tę brązową w te maleńkie kwiatki. TURKUSOWE. Ale wtedy mi te czerwone korale i kolczyki nie będą pasować!
Zmieniam korale i kolczyki na te poprzednie. I bluzkę oczywiście.
- Co ten biustonosz mi tak wyłazi? I ręcę też w tym jakieś grube! Może założę SZAL? - przymierzam szal, ten turkusowo-szmaragdowy.
- Kochanie, masz tam całą torbę szaliczków, poprzymierzaj sobie wszystkie, który ci pasuje, albo najlepiej załóż wszystkie. Do wieczora jest jeszcze trochę czasu. O dwudziestej będę spacer miał Z GŁOWY.

NO MAŁPA JAKA!





Brak komentarzy: