wtorek, 16 kwietnia 2013

Hip hop

Dziś chciałam o hip hopie...
Ciekawe, co nie? Stara babcia..
Co takie wapienko może mieć do powiedzenia o tego typu muzyce...
"Sie już zabijam, krew cieknie z ryja"...CIEKAWE.
Słucham czasami. TEKSTY pełne przekleństw. Szalenie wulgarne zazwyczaj, wręcz szokujące..
Odpychające i przerażające. Nie do przyjęcia. Ociekające obscenizmem.
A jednak...


Dlaczego? Dlaczego ci krótko żyjący na świecie ludzie, z krótkimi włosami w charakterystycznych czapkach z daszkiem i za wielkich bluzach, dają taki przekaz?
Młodzi, na progu życia POWINNI być pełni optymizmu, nadziei i wiary..Że dokonają cudu, którego NIKT przed nimi nie dokonał. Z posad świat ruszą. Tak każdy młody myśli, bo to domena młodości.
Ta naiwna wiara  wynika z braku doświadczenia. Jeszcze się woda w uszy nalać nie zdążyła...
Co stare - się krytykuje. Ja będę INNY, ja nie będę taki naiwny, nieżyciowy. Ja będę bogaty. Ja osiągnę sukces, będę żył inaczej niż moi rodzice, dziadkowie..Będę INACZEJ budował ! I LEPIEJ!
Nie będę popełniał takich błędów jak oni, o nie!
Tak myślą młodzi..Na ogół.
Są teoretykami.
Dlaczego ktoś nie chce tego załatwić skoro mi się to należy? Przecież MUSI, to jego obowiązek!
Dlaczego mam czekać? Z jakiej racji? Nie mam czasu! Czas to pieniądz!
Co ci ludzie tam robią, skoro JA muszę czekać, przecież to sprawa na godzinę, nie na trzy tygodnie?!
Codzienne zderzenia z rzeczywistością i kubeł zimnej wody..
Ale oni jeszcze się nie nauczyli, nie przekonali, jeszcze nie mają pokory, jeszcze jest u nich tzw. postawa roszczeniowa...
Ale już powoli, powoli, zaczynają poznawać świat i tu następuję zderzenie ich teori z praktyką...
Stąd w tych utworach tyle goryczy, tyle krytyki...Czasem cynizm..Może udawany, a może nie...
To emanujące poczucie bezsilności. Bunt przeciwko rzeczywistości. Braku perspektyw.
Hip hop to według mnie krzyk rozpaczy tych młodych ludzi. Widzą bezsens, widzą rzeczywistość, która ich otacza. I buntują się.


Jednocześnie są zbyt słabi by wydostać się z tej matni.
Brak im siły, brak ideałów.
Brak kogoś, na kim można by się wzorować i czyim śledem podążyć..
Kiedyś był Jan Paweł II. Młodzież go kochała, wielbiła, rozczulał ich prostotą przekazu, serdecznością... Nasz Papież, Polak. Przytulał ich do serca, opowiadał o tym jak był młody jak oni i zajadał kremówki. Szczery, naturalny, dawał tyle ciepła...
Odszedł. I skończyło się pokolenie JPII..A szkoda..
I znów tak bez pasterza...
Nie, nie o to chodzi, że Papież zrzeszał tych wszystkich..Ale coś przecie było na rzeczy...Toć każdy prawie go szanował, podziwiał...
A teraz...
Co mają zamiast? Co się im oferuje? Miraż wolności, róbta co chceta?
Seks, szmal, narkotyki?
Myślę, że intuicyjnie wiedzą, że to nie to. Ale są zbyt słabi..Bo kumple też tak żyją i jest dobrze..
Sam jesteś nikim, w grupie siła, to już zrozumieli, a hip hop daje jakąś przynależność (?)
Czują się KIMŚ , bo dają przekaz. 
Żyją w swoim świecie muzyki. Zagryzają wargi..
To nie jest optymistyczna muza...
Tak myślę...

Brak komentarzy: