piątek, 26 kwietnia 2013

W pracy....cz. II

Miejsce pracy. Czasem miłe całkiem "gniazdko", dla niektórych prawie drugi dom...W końcu do tego dążymy! Arbeit macht frei! Praca ma nas uszczęśliwić! Nadać nam nowy sens życia!
Kiedyś pracę traktowało się jak konieczność, wiadomo, brzemię które odziedziczone zostało po przodkach naszych - Adamie i Ewie! Mieliśmy, chorować, umierać i PRACOWAĆ. Czyli - pewnego rodzaju KARA.
Ale nie dziś, co to to nie! Teraz praca NOBILITUJE! Im więcej czasu w niej spędzasz, im bardziej jesteś w nią zaangażowany, nie licząc "godzin i lat" - tym lepiej. Masz być dyspozycyjny, masz być przygotowany na to, że jeśli taka konieczność zaistnieje, będziesz musiał bez szemrania wstać od świątecznego stołu (bleee - Święta - strata czasu) albo wyskoczyć rączo z łóżka z radosną pieśnią na ustach "OBOWIĄZEK mój kochany obowiązek tralalalala!". Żegnaj połowico, żegnajcie dzieci, wy wszak nie komponujecie się w dzisiejszych czasach, gdy trzeba być szybkim, zwartym i gotowym!
Najlepiej więc mieć partnera/partnerkę, bez zobowiązań, "na kocią łapę"...
Pracownicy instytucji dzielą się na różne grupy. Pierwsza - najważniejsza - WŁADZA.
Więc: dyrektor, prezes, orszak zastępców (orszak MUSI być), dział spraw pracowników. Potem to już normalka: podgryzający (tzw. dupowłazy lub lizydupy) i podgryzani.
Można jeszcze podzielić inaczej. Młodzi, gniewni, szczerzy, wykształceni, ze znajomością przynajmniej dwóch języków obcych i świetną znajomością programów komputerowych, ale za to całkowicie nie znający procedur, zasad, także zasad...przyzwoitości. Ponieważ są bezczelni i roszczeniowi, szybko zyskują poparcie. Druga mała grupa to młodzi - ale KONSERWY - uczynni, skromni, służący pomocą, szanujący starszych pracowników przez wzgląd na ich doświadczenie..Tacy nie awansują NIGDY i zawsze będą otaczani szacunkiem i podziwem bez...skutków finansowych. Dalej grupa osób o wyrobionej "marce". Starsze panie, brzydko nazywane "biurwami", o niewątpliwych kwalifikacjach i doświadczeniu, mocno pilnujące swoich "stołków" z nienawiścią patrzące na ewentualną konkurencję, która nadciąga. Taka nie pomoże, nie powie NIC, twierdząc, że ona do wszystkiego SAMA dochodziła, co jest na ogół nieprawdą. No i mała grupa starszych pracowników, rutyniarzy, którzy są przyzwyczajeni do pracy starymi metodami i są w tym dość konsekwentni. Oni liczą latka do emeryturki. Są też tacy, którym coś się chce, ale to i tak za mało, "młodzi , gniewni szczerzy" i tak ich zjedzą. Są też tzw. "cwane gapy" podpinające się pod kogoś, kto coś może. Oni niewiele robią, bo nie muszą. Na karku protektora mogą siedzieć sobie i funkcjonować wiele lat...No i to by było na tyle.

Brak komentarzy: