piątek, 26 kwietnia 2013

W pracy...cz. III

Co można w pracy, a czego nie wolno?
Przede wszystkim, sprawa podstawowa, w pracy myśli się TYLKO i WYŁĄCZNIE o PRACY i nic tego zakłócić nie może. Żadna tam choroba matki czy dziecka, żadne pogrzeby, wesela, śluby, pies, który sam został w domu, wyjazd syna za granicę, trzeba kupić nowe buty dziecku i za przedszkole zapłacić, babci wyszła poważna choroba serca, trzeba do kardiologa, termin - pół roku...NIE! Praca to praca i na takie myślenie o bzdurach miejsca tu nie ma!
Aby to ułatwić, pamiętajmy: nie wykonujemy z pracy żadnych telefonów prywatnych!
Zresztą...jest to naciąganie instytucji, prywatne rozmowy prowadzone z telefonu służbowego są przyczyną znacznego obciążenia finansowego naszej firmy!!!!! A więc chore dziecko, które musiało samo zostać w domu musi poczekać aż mama przyjdzie z pracy! Praca jest bowiem priorytetem!
Dalej. Żadnych prywatnych pogaduszek! To zbędna strata czasu! Nie na darmo w porządnych firmach ludzi zamykają w osobnych boksach z monitorami komputerów przed nosem!
Nie wychodzimy na papierosa! Co to za zwyczaje? W poważnych firmach pokasowano palarnie, nie ma wydzielonych obszarów, gdzie nałogowi palacze mogą puścić dymka! Jak muszą, niech palą za bramą na dworzu, a czas palenia należy im odliczać!!!!!
W pracy nie wolno czytać gazety, wchodzić na portale społecznościowe czy informacyjne! To powinno być surowo karalne. W poważnych firmach strony są zablokowane, a ekipa specjalna dodatkowo monitoruje strony w komputerach służbowych jak również skrzynki mailowe!!!!!
W pracy nie słuchamy radia!!!!! Radio rozprasza, jest elementem rozrywkowym, wręcz (tfuuu!) RELAKSUJĄCYM! A w pracy ma się zasuwać, nie się relaksować! Muzyka łagodzi obyczaje, co prawda, ale...nie o to przecież chodzi! Praca ma być wydajna i tyle. Atmosfera jest nieważnym elementem!
Bo taka muzyczka powoduje, że człowiek się czasem zamyśli, rozmarzy, nogą poprzytupuje wesoło...Taka muzyka może nas zaprowadzić i pod dachy Paryża, i na włoską riwierę, nawet, o zgrozo, w góralskie lasy na wczasy!!!!!!"Jesteśmy na wczasach w tych góralskich lasach, w promieniach słonecznych opalamy się" jak to zapodawał Wojtek Młynarski. Dobrze, dobrze, ale nie TU i TERAZ! Arbeiten, arbeiten!!!!!!
Nie obchodzimy też małych uroczystości typu imieniny czy jubileusz! Jak chcecie, to możecie sobie PO GODZINACH nawet całą instytucję zaprosić do dobrej restauracji, ale nie W godzinach pracy!!!!!!!
O wychodzeniu poza instytucję nie wspominam - to oczywiste. Opuszczenie miejsca pracy grozi zwolnieniem dyscyplinarnym!!!!!! Nie dotyczy to, rzecz jasna, wszystkich, to chyba jasne, że są równi i równiejsi! Znam nawet takich co mają w ciągu tych ośmiu godzin dwa czy trzy etaty lub umowy zlecenia.
Ostatnio spotkałam się ze stwierdzeniem, że w miejscu pracy nie wolno trzymać żadnych rzeczy prywatnych. Więc - jakieś dodatkowe sweterki, gazety pochowane po biurkach, pamiątki - WOOOON!!!!!! Wyjazd bo jak nie to....NO!
Kwiatki - niepotrzebny element domowy, podobnie jak kolorowe zasłony swojej roboty! Paszła! Dom kojarzy się z czasem wolnym, a tu ma być praca!
Temat posiłków. Dość drażliwy. Wg. Kodeksu Pracy, przerwa na posiłek -15 minut, należy się pracownikowi po 4 pełnych godzinach pracy! I nie ma, że kanapka w papierze i z szuflady! To wiocha. Teraz catering najlepiej! A przyjeżdżają firmy i można sobie kupić sushi albo sałatkę z kiełkami i ananasem! To jest eleganckie, bo odpowiednio drogie, a nie domowe dziadostwo!
Jeden chłopak przynosił u mnie w instytucji zupę domową (ugotowaną przez żonę) w pudełeczku i szedł sobie ją podgrzać w mikrofali. Ale to był ewenement, wykształcony, młody człowiek, miał dobre stanowisko i w nosie to, co ktoś o nim pomyśli. Pochodził z dziesięcioosoboej rodziny (ośmioro dzieciaków) i był jaki był, był sobą. Oczywiście nie ominęły go uszczypliwe uwagi, bo chłopak był dodatkowo mocno moherowy i kościółkowy, chciał mieć dużo dzieci (przynajmniej troje) więc..."dzieciorób", to takie niemodne teraz...Ale to tak przy okazji...
Kawę najlepiej pić z automatu. Przy automacie można ze dwa zdania zamienić z sekretarką szefa i coś się dowiedzieć...Czajniki w pokojach to zgroza/ Nie dość, że wiocha, to jeszcze zagrożenie pożarowe.
Co do wolności wyznania. Jest, to oczywiste, ale...
Nie można się obnosić ze swoją wiarą tzn. np. medalik czy krzyż na szyi WYKLUCZONY! No, chyba że stylizowany element dekoracyjny, najlepiej odwrócony. To można. To takie ekscentryczne, oryginalne...Ale tak normalnie to nie! Krzyż obraża innych ludzi, niewierzących, innowierców, z pewnością szalenie TOLERANCYJNYCH, więc...nie prowkujmy ich i nie wystawiajmy ich SZALONEJ TOLERANCJI na takie próby!!!!!!
W pracy nie ma miejsca na ból głowy, czy złe samopoczucie, zły humor, kłótnie. Jak co boli - wziąć proszek (reklamowany najlepiej). Kłócić się nie ma CO, lepiej już iść na skargę (najlepiej przejaskrawiając i wyolbrzymiając WINĘ przeciwnika - starajmy się też ubiec go, nim on przyjdzie ze skargą na nas). Mile widziane są donosy (uprzejme), notatki służbowe itp.
Korzystanie z toalety. To na koniec. Można raz na trzy godziny i nie za długo! Człowiek zdrowy oddaje mocz 8 razy dziennie! Więc góra trzy razy po 5 minut (na podciągnięcie rajstop, majtek, spodni i umycie rąk). I to jest i tak 15 minut straconego czasu z tego, który mamy przepracować zgodnie z umową!
A teraz, mam nadzieję, że zastosujecie się moi Czytelnicy do powyższych CENNYCH wskazówek, a wówczas praca wasza, jakakolwiek by nie była stanie się lekka , łatwa i przyjemna.
A  zatem: PRZYJEMNEJ PRACY ŻYCZĘ. I WYDAJNEJ!

Brak komentarzy: