sobota, 27 kwietnia 2013

W pracy...cz.IV

Drodzy moi Czytelnicy:)
Dzisiaj pomówilibyŹmy weW temacie   (jak mawiał Kolega Kierownik w swoich pogadankach w programie "60 minut na godzinę")   jak przetrwać w pracy i ewentualnie osiągnąć sukces.
Otóż podstawową sprawą jest robienie DOBREGO WRAŻENIA.
Nie musimy być więc ani kompetentni, ani wykształceni, mamy po prostu umieć wykreować swój wizerunek osoby niezastąpionej.
Punkt pierwszy. Ważne jest byśmy się obstwili atrybutami które sprawią wrażenie, że nasza praca jest najważniejsza, a więc i my też. Jakie to atrybuty? Ponieważ wiele osób wykonuje jednak prace biurowe, posłużę się na jej przykładzie, jako standardu, podać zestaw przedmiotów najpotrzebniejszych.
A więc dobry fotel. Widoczny, duży, im większy fotel, tym ważniejsza osoba - najlepiej srebrny, fioletowy itp. - gdy inni mają czarne. My mamy pokazać, że jesteśmy ponad.
Biurko. Najlepiej na zamówienie.
Na biurku telefon komórkowy najnowocześniejszy - niech chamstwo wie, że nie jesteśmy byle kim. Ponadto wiadomo wówczas, że rozmowy prywatne prowadzimy (jeśli już) z telefonu prywatnego, nie służbowego.
Długopis - dobrej firmy, najlepiej dwa.
Komputer lub laptop - bądź i to i to.
O telefonie (najlepiej dwóch) nie wspominam.
Dalej.
Gdy ktoś wchodzi (interesant) patrzymy się w papiery robiąc mądre miny, marszcząc przy tym brwi, mrucząc coś pod nosem do siebie,  najlepiej nie zauważamy petenta, bo jesteśmy tak zapracowani. Polecam dyżurną kartkę z jakimś sprawozdaniem czy wykazem.
Gdy ktoś do nas dzwoni i coś od nas chce, NIGDY nie mamy czasu by natychmiastowo odpowiedzieć! Proszę zadzwonić za 5 minut, kwadrans, pół godziny. Mam ważne zebranie, pilne sprawozdanie dla prezesa itp.
Nazywamy rzeczy prozaiczne i proste - wykwintnie i górnolotnie - np. podsumowanie słupka kwot - nazywamy sprawozdaniem, prostego pisam - sporządzamy dokument dla (tu ważna osoba, instytucja, itp.).
NIGDY nie załatwiamy spraw na już - jesteśmy ZBYT zajęci.
Dużo wspominamy o swojej pracy do wszystkich, sapiąc przy tym znacząco z wysiłku. Przykład: musiałam uwzględnić 147 pozycji (duże liczby robią swoje wrażenie).
Biegamy tam i z powrotem z kartką papieru , teczką z aktami, dokumentami w pobliżu pokoju dyrekcji/prezesa.
Po instytucji chodzimy z kanapką - nie mamy czasu zjeść, na biurku stoi szklanka prawie nietknięta z herbatą czy kawą - nie mamy czasu wypić.
Nie mamy też czasu iść do toalety o czym informujemy WSZYSTKICH.
Podpinamy się pod ważną osobę - księgowa, personalna itp. Z tymi osobami trzymamy sztamę, jednocześnie robiąc innym pracownikom mimochodem złą opinię np. Kowalski ZNÓW na zwolnieniu? Ojej, myślałem , że jest, bo widziałem go wczoraj na mieście jak wychodziłem SŁUŻBOWO!
I pamiętajcie, moim Mili, najlepszą linią kreowania siebie jest spychanie innych na stracone pozycje. Niekoniecznie mają to być donosy - nie wszyscy pracodawcy je lubią. Polecam zwroty: ona tego nie zrobi, on już kiedyś miał taką pracę i niestety, nie poradził sobie itd.
Można używać różnych tricków , które mają podważyć zaufanie do danej osoby. Np. jesteśmy w towarzystwie prezesa i mamy podać mu jakąś informację, której ma udzielić koleżanka z którą pracujemy w jednym pokoju. Dzwonimy na zmyślony numer w obecności prezesa. Oczywiście NIKT nie odbiera. Dzwonimy po raz drugi. Znów to samo. Widać wyszła - stwierdzamy - to dziwne, bo miała pilną pracę na miejscu. I koleżanka jest UGOTOWANA, prezes poirytowany, a mu - plusujemy.
Gdy zarzucają nam coś, zwalamy winę na naszą koleżankę z pokoju - nie zostało mi to przekazane, NIC o tym nie wiedziałam, MNIE przy tym nie było, aaaaaa, to pani Kowalska robiła (jak coś źle, jak dobrze - to my)
Są jeszcze inne metody, fantazja ludzka jest nieograniczona...
Ale myślę, że jesteście , moi Drodzy, ludźmi kreatywnymi i poradzicie sobie świetnie sami - już bez mojej pomocy:)

Brak komentarzy: