środa, 14 sierpnia 2013

Miłość macierzyńska

Eh, żaden chłop tego nie zrozumie, żaden!
Czym jest miłość macierzyńska. Kobieta, gdy tylko zostanie matką, staje się jak lwica. Zaborcza, gotowa swoje dziecko bronić własnymi rENcamY i pierŚMI przed całym ZŁYM światem!
Przed bakteriami i wirusami, które tylko czyhają, przyczajone w kącie, by rzucić się na nasze maleństwo!
Przed podejrzanymi elementami, które tylko czekają, by nam nasz skarb ukraść!
Przed złymi sąsiadkami, teściowymi i ciotkami, które chcą nasze kochanie łapać na ręce i ,O ZGROZO, całować po rączkach uszminkowanymi usteczkami, pochylając się złowrogo nad wózkiem i huhając na dziecinę BAKTERIAMI!!!!!
Potem w przedszkolu. Nasze dziecko jest najpiękniejsze, najmądrzejsze, najcudniej wierszyk powiedziało na Dzień Matki i rewelacyjnie zagrało w przedstawieniu "Kopciuszek" rolę szambelana!
Szkoła. Oczywiście, nawet jak coś złego zrobi, to wina tego Szymona, on ma bardzo zły wpływ na naszą pociechę!
Matka zawsze dziecko usprawiedliwia, tłumaczy...Jest zawsze za dzieckiem...Dla niej dziecko, JEJ dziecko, najlepsze, najpiękniejsze, najmądrzejsze...Cieszy się jego sukcesami, martwi porażkami, pociesza, tuli, chwali...Często rozpieszcza.






Rozmawiam sobie z moim kochanym (niewątpliwie) mężusiem..
- No bo matka kocha każde dziecko! Nawet to złe. Bo matka kocha za nic! Nie tak jak ojciec, u którego na miłość trzeba zasłużyć! - wypowiadam starą prawdę.
Więzy krwi, ROZUMIESZ? WIĘZY KRWI!!!!!! Wiesz co to są więzy krwi? NIE MA WIĘKSZEJ MIŁOŚCI NIŻ MATKI DO DZIECKA!!!! Nie ma! - kontynuuję, już nieco ożywionym tonem.
Miłość matki jest bezgraniczna. jest bez warunkowa! Bez powodu! Matka gotowa dla dziecka zrobi WSZYSTKO! - krzyczę prawie.
Bo mąż...Mężów to można mieć dziesiątki...No w każdym razie WIELU!
Mąż to jest obcy człowiek. Przypadkowo napotkany. Przybłęda taka, nie bójmy się tego słowa. Ot, napatoczył się i tak jakoś wyszło. Człowiek do psa się przywiąże, a do człowieka ma się nie przyzwyczaić?
Ale...NIE MA więzów KRWI z mężem! NIE MA!
TY TEŻ nie masz ze mną więzów krwi i jesteś, w zasadzie, całkiem obcym człowiekiem, kochanieńki! - kończę mocnym akcentem.
- WIEEEEEM... - kwituje lakonicznie mąż.



Brak komentarzy: