piątek, 30 sierpnia 2013

Chleb

Dziś wam nie opowiem nic ciekawego ani śmiesznego. Kto nie chce niech nie czyta.
Opowiem wam o zwykłej piekarni koło mojego miejsca zamieszkania.
Idę zawsze do niej taką PRAWIE polną dróżką. Teraz jesień, patrzę na okazały kasztan...Ale liście ma chore, aż brązowe. To chyba ta choroba kasztanowców. Pachnie siano. Skąd ten zapach, w dodatku przełamany wonią ziół? Budka dla kotów. Ktoś miłosierny ją wybudował...Ale nigdy nie widziałam tam ani jednego kota...I już.
Piekarnia. Z daleka zapach pieczonego chleba.


.


Ta woń towarzyszy już intensywniej od wejścia...
A na półkach, niby zwykły chleb, a jakiś taki..niezwykły.
Mieszkańcy osiedla chyba lubią to miejsce.
Raz - chleba NIC nie zastąpi i chleb nigdy się nie przeje. Dwa - miła obsługa.
Panie nie bardzo młode, ale za to bardzo ładne i zgrabne. Wszystkie miłe i uśmiechnięte. Nadają swoistą atmosferę temu miejscu...Każdy czuje się tam chyba..bezpiecznie (?) domowo (?)
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj!
Nie prosimy ani o szynkę, ani o sushi, ani o pizzę czy hamburgera, ale właśnie o chleb.
Bo chleb to życie, to nasz pokarm...
Może zbraknąć zupki, wędlinki, serka, ale chleb dla każdego być powinien.
Czasem myślę o ludziach głodujących - np. w Afryce...
Ludzie wyrzucają chleb. Całe bochenki nierzadko lądują w śmietniku...
A tam, za każdy okruch oddano by wiele...Dlaczego tak jest? Dlaczego nie potrafimy tego "chleba naszego powszedniego" uszanować?
Tak sobie myślę czasem, przekraczając próg piekarni...




A tam pieczywa w bród! Ciepłe chlebki i pachnące, chrupiące bułeczki "ministra Krasińskiego":)
Wybór niesamowity. Chleby podłużne różnej wielkości, okrągłe wiejskie chleby małe i duże, cebulowe, z makiem...Razowe, gryczane, z żurawiną, dietetyczne, żytnie, pszenne, na miodzie...
Bułki długie i kajzerki, z ziarnem, makiem, sezamem, grahamki, chałki...
Ciasto drożdżowe, placki, pączki z konfiturą, advokatem, budyniem...Jagodzianki, drożdżowki z truskawkami, rabarbarem...Wszystkiego i tak nie wyliczę!
A pachnie tak, że człowiek od razu czuje się głodny!
Ja bym tam przyprowadzała niejadków, takie sanatorium bym zorganizowała:)))

Dziś sobie pogadałam z jedną z tych pań miłych...Że to teraz ludzie młodzi tak "na kocią łapę"...Bo im tak wygodnie...Do mamusi na obiadki, a do partnerki na....hmmmmmm...
Nie bardzo nam się to podoba, nam - wapniaczkom!
Kiedyś...Ano, co ja będę truć i przynudzać? Co będę kwasić? Posłuchajcie sami....

Skaldowie

Nie całuj mnie pierwsza

Trochę mi brak, trochę mi brak, babci Ludwiki
Przed każdym zawałem stawiała kabałę słuchała poważnej muzyki
Była cnotliwa, była wstydliwa, ach jakże, ach jakże jej brak
Dziadek mój czekał wiosnę, lato, jesień, zimę
Wiosnę, lato, nim powiedziała tak.

On czekał, on czekał i widział ją we snach
A Ty jesteś, a Ty jesteś, taka nowoczesna
Nie całuj mnie pierwsza, nie całuj mnie, czasami powiedz coś do wiersza
Nie będę śmiał się nie, nie patrz mi w oczy tak odważnie

Ja ci to mówię najpoważniej: będzie źle
Nie całuj mnie pierwsza, nie całuj mnie
Bądź tylko wierniejsza, pokocham cię
Pokocham cię...

A tak to mi brak, trochę mi brak, babci Ludwiki
Chodziła co wtorek na podwieczorek i miała do kolan buciki
Była cnotliwa, była wstydliwa, ach jakże, ach jakże jej brak
Dziadek mój czekał wiosnę, lato, jesień, zimę
Wiosnę, lato, nim powiedziała tak.

On czekał, on czekał i widział ją we snach
A Ty jesteś, a Ty jesteś, taka nowoczesna
Nie całuj mnie pierwsza, nie całuj mnie, czasami powiedz coś do wiersza
Nie będę śmiał się nie, nie patrz mi w oczy tak odważnie

Ja ci to mówię najpoważniej: będzie źle
Nie całuj mnie pierwsza, nie całuj mnie
Bądź tylko wierniejsza, pokocham cię
Pokocham cię...



Brak komentarzy: