niedziela, 13 października 2013

Cnota

Nie całuj mnie pierwsza - piosenka zespołu Skaldowie (fragment)




Trochę mi brak, trochę mi brak, babci Ludwiki
Przed każdym zawałem stawiała kabałę słuchała poważnej muzyki
Była cnotliwa, była wstydliwa, ach jakże, ach jakże jej brak
Dziadek mój czekał wiosnę, lato, jesień, zimę
Wiosnę, lato, nim powiedziała tak.

On czekał, on czekał i widział ją we snach
A Ty jesteś, a Ty jesteś, taka nowoczesna
Nie całuj mnie pierwsza, nie całuj mnie, czasami powiedz coś do wiersza
Nie będę śmiał się nie, nie patrz mi w oczy tak odważnie
Ja ci to mówię najpoważniej: będzie źle
Nie całuj mnie pierwsza, nie całuj mnie
Bądź tylko wierniejsza, pokocham cię
Pokocham cię...(...)


Ano tak...
Tera inne czasy. Kobity przejęły całkiem inicjatywę w swoje ręce.


Panie przejmują rolę mężczyzn, panowie za to "babieją", bo co innego im pozostaje? Same jesteśmy sobie winne!
Kto nam kazał na traktory? Kto nam kazał murarkę uskuteczniać?
"Dziś rano twe dłonie dziewczęce mieszały i wapno i piach" - na co na to było? - pytam!
Teraz mamy za swoje!
Rosną nam muskuły, wyostrzają się rysy twarzy i ...charakteru...
Teraz panowie już nie muszą "gonić króliczka"! Teraz nie muszą zastawiać pułapek na "zwierzynę"!
Teraz to pułapka za zwierzyną biega!
Słyszane to rzeczy?
Dziewczęta są inicjatorkami znajomości, nie tylko kokietują i wabią jak kiedyś, one teraz polują!
One proponują spotkania, one zastawiają sidła, one starają się wszelkimi sposobami zwrócić na siebie uwagę. One aranżują sytuacje, reżyserują bieg zdarzeń. One w końcu się oświadczają! Czasem wręcz kupują pierścionek i obrączki. To one są tymi starającymi i "smalącymi cholewki"!
Kiedyś mężczyzna musiał się nastarać, nadreptać, kwiatków i czekoladek nakupować...
Dziś już bardzo często nie musi nic. Ba, nawet i żenić się nie musi , jak chce sobie tego "miodku" popróbować, bo dziewczyny same mu włażą do...mieszkania! Albo zapraszają do siebie na oglądanie "znaczków pocztowych i kolekcji motyli"!
No to po co taki chłop ma się żenić jak ma co ma - bez zobowiązań, bez odpowiedzialności...
Na "kartę rowerową" lub "na kocią łapę". Byle te portki były! Byle taka mogła powiedzieć dumnie: MÓJ FACET!
Cnota dziś nie w modzie. To wstyd mieć te 15 lat i być cnotliwą! To znak, że się powodzenia nie ma!
A już trzymać ten "wianek" do ślubu (jakiego ślubu?!!!) to obciach i wiocha! Po co, na co?
A i chłopakom chyba coraz mniej na takiej "niewypróbowanej" przez innego zależy...
Spotkałam się ostatnio nawet z takim "nowoczesnym", godnym XXI wieku określeniem: nudna jak cnotliwa panna młoda w noc poślubną...



I popatrzcie, jak to się wszystko zmienia, kiedyś cnota czyli dziewictwo była prawdziwą cnotą, teraz to...obciach????? 
Czy już tym młodym (i nie tylko młodym) nie zależy na WYŁĄCZNOŚCI, na tym, że będę dla ciebie jedyna, a ty dla mnie? Przecież to jest właśnie istota miłości - jedno ciało, jeden duch! 
Miłość, wierność i uczciwość małżeńska i że cię nie opuszczę aż do śmierci!
Ty jesteś moja, a ja jestem twój!
Teraz sobie dorobili taką ideologię, że nie ma "mój", "moja" bo każdy człowiek jest wolny.
Owszem, owszem, ale miłość i małżeństwo to takie piękne niewolnictwo, na własne życzenie, takie słodkie kajdany! Tak ja myślę, jeszcze po staremu, konserwatywnie...Oczekuję miłości, uczciwości i wierności od drugiej osoby, bo SAMA jestem GOTOWA mu to dać! Bo chcę mu to dać!
I jeszcze o takim serialu "Klan".
Wątki takie sobie, ale jest jeden, który mi się podoba...
Bożenka poznaje Miłosza. Miłosz - chłopak przystojny, światowy i - jak to mówią - z niejednego pieca chleb jadł, czyli nie z jedną panną spał! Prawdę powiedziawszy, to niezupełnie o sen tu chodzi, tylko o całkiem co innego!
Nagle na swojej drodze spotyka ową Bożenkę, dzieweczkę młodą, urodziwą i z ideałami. Marzy ona o prawdziwej miłości i wierności i bardzo ma za złe Miłoszowi, jak ten próbuje te "skoki w bok" z taką jedną straszą od siebie (gra ją Edytka Herbuś), uskuteczniać. Taka , jednym słowem , staroświecka i pruderyjna jest ta Bożenka. A Miłoszek - krew nie woda! No, ale zależy mu na dzieweczce i w końcu zakochuje się w niej ostro. Rezygnuje ze wszystkich innych panienek nawet! Ale Bożenka stawia mu warunek: chce żyć w dziewictwie do ślubu! Wyobrażacie sobie, jaka to ŁOKRUTNICA? No, ale Miłosz, biedactwo, koniec z końcem nie ma innego wyjścia i z lovelasa staje się cnotliwym młodzianem, prędko się pannie oświadcza i czeka z utęsknieniem na...noc poślubną!



I tak powinno być! Nikomu by korona z głowy nie spadła! Ludzie mieliby czas na poznanie swoich charakterów, zainteresowań a nie hop do łóżka i riki tiki, bara bara! 
Na takim "dotarciu" , które raczej więcej ma ze zmysłowością wspólnego niż z prawdziwym uczuciem, są obecnie budowane związki. A to marny fundament, a już na pewno nie wystarczający!
Dowodem na to jest spadająca liczba zawieranych małżeństw i rosnąca liczba rozwodów.
Ja nie mówię, że ta sfera zmysłowości jest mniej ważna, bo jest bardzo istotna, ale jak jest prawdziwe uczucie, to wszystko inne układa się samo, zapewniam Was!
Nie będę Was, moi Mili, przekonywać, że to jest łatwe WYTRWAĆ, nie w tym rzecz, ale skończmy z tym wmawianiem młodym ludziom, że MUSZĄ się popróbować przed ślubem, że nie mogą "kota w worku" kupować! 
Obalajmy przekonanie, że cnota jest czymś wstydliwym, niemodnym, niepotrzebnym!
Nie pozwólmy na kpiny z cudzej skromności, z abstynencji płciowej zachowywanej jako wynik zasad!
O to mi chodzi! 
Cnota ma być  czymś, z czego można być dumnym, co jest bezcenne!!!!
I pamiętajcie, WARTO CZEKAĆ! 


Brak komentarzy: