wtorek, 1 października 2013

Syn marnotrawny


Dziś będzie mój ulubiony temat: miłość do dzieci.
Bardzo często trudna, wydawałoby się, że bez oczekiwanej wzajemności...
Może to za mocno powiedziane, ale bez spodziewanej spolegliwości i posłuszeństwa z drugiej strony. Jednym słowem - dziecko zaczyna się buntować, zaczyna nas krytykować, przestaje nas słuchać i rozumieć, zaczyna się z nami nie zgadzać...Draki coraz częściej wiszą w powietrzu, a awantury wybuchają!
Nasza pociecha robi to, czego zaakceptować nie potrafimy i nie chcemy!
Mało tego, chce iść swoją drogą.
Jaką my, jako rodzice mamy przyjąć postawę? - zadajemy sobie to pytanie niejednokrotnie...
Zaakceptować? Wtedy sprzeniewierzymy się własnym przekonaniom, planom, zasadom...
Toczyć boje? Tłumaczyć? MUR!
Pięknie jest to pokazane w przypowieści biblijnej o synu marnotrawnym.
Ojciec miał dwóch synów - jednego grzecznego, drugiego - krnąbrnego.
Ten pierwszy wykonywał wolę ojca, ciężko pracując i będąc mu posłusznym.
Drugi zaś, w końcu, poprosił ojca o należną mu część majątku i jak to mówią, "poszedł w długą".
Czy wyobrażacie sobie, drodzy Czytelnicy, co taki ojciec przeżywał? Przecież to musiała być dla niego tragedia, rozczarowanie, pogrzebanie pokładanych nadziei! Przecież ten kochający tatuś musiał przeżyć niezłą traumę! Był zrozpaczony, stracił syna z oczu! Musiał każdego dnia myślęc co się z nim dzieje, czy żyje, czy nie cierpi...
Wtedy nie było ani telefonów komórkowych, ani internetu...






I nagle ten syn pojawia się na drodze. Ojciec od razu widzi, co jest grane...
W łachmanach, wychudzony, brudny, po prostu sto nieszczęść...Od razu widać, że nie został milionerem, jak zapewne planował!
Jak my byśmy się zachowali w takiej sytuacji?
Może, skoro by do nas dotarło, że naszemu marnotrawnemu dziecięciu krzywda żadna się nie stała, złapalibyśmy za pasek? Może bylibyśmy wściekli, nadęci, rozjuszeni...
A potem, ten bezczelny smarkacz jeszcze stwierdza, że przepultał cały majątek, na który tatuś ciężko pracował, a którego część mu ofiarował bez mrugnięcia okiem, bo ten miał muchy w nosie, głupie mrzonki i mu odbiło!
Szczyt wszystkiego!
Wielu rodzicieli wpadło by w szał! Gówniarzu jeden - rozlegałby się wrzask - co ty sobie mysłisz?! Chciałeś to masz! Musisz piwo wypić, skoro go nawarzyłeś! A dobrze ci tak, jak ci chleb u papy nie smakował, to może u innych był lepszy! Więc drwiny, kąśliwe docinki, lżenie, upokarzające złośliwości.
Przecież ten syn głodem przymierał i nawet świnie, którymi się zajmował miały lepsze jedzenie jak on!
A co zrobił biblijny ojciec, wzór miłości rodzicielskiej?




Ano, po pierwsze, padł synowi w ramiona. Dlaczego? Dlatego, że nie CZEKAŁ i NIE DAŁ MU SZANSY na UPOKORZENIE i padnięcie do jego nóg! 
Rozumiecie, moi Mili?
Potem , gdy ten z pokorą oznajmił, że niegodny jest się nazywać jego synem, ojciec dał mu wszelkie splendory - płaszcz i pierścień - symbole jego synostwa! Także sandały jako oznakę WOLNOŚCI, wówczas tylko niewolnicy chodzili na bosaka....
Niesamowite, prawda? Przecież mógł choć trochę poudawać, podąsać się, ponarzekać...
A potem co było?
A urządził na powitanie bibkę, zabił ciele i wszyscy się radowali, aż oburzył się ten drugi syn, który wiernie mu służył, jemu bowiem ojciec takich siurpryz nigdy nie szykował!
I tu się zatrzymajmy, drodzy Rodzice i wyciągnijmy wnioski.
Młody ma prawo błądzić. Jest młody, nie ma doświadczenia, wierzy we własne racje! 
Myśli: moi starzy popełnili błędy tu, tu i tu, ale ja nie będę taki frajer!
Wierzy w swą nieomylność, mądrość, rozsądek, wiedzę, wykształcenie!
A tu może być "chałka"! Bo nic w życiu nie przebiega ściśle tak, jak myślimy. Niektóre rzeczy nie są wpisane w nasze plany: nieudane małżeństwo, choroba nasza lub członka rodziny, utrata mieszkania, bankructwo firmy, przyjaciel oszust...
Ale oni dopiero mają się o tym przekonać, oni jeszcze tego nie doświadczyli, dla nich to abstrakcja!
Im ma się WSZYSTKO UDAĆ!
Domena młodości.
Ten marnotrawny syn też myślał, że zawojuje świat! Korzystał z życia, bawił się beztrosko, "wino, kobiety i śpiew" i co? Nastał dzień rozrachunku, kaska się skończyła, kolesie "od kielonka" się odwrócili...
I kto został wiernie? Panienki? Kolesie? Nie, tatuś! Wapniaczek z wyciągnietymi NIEZAWODNIE ojcowskimi ramionami. To symbol nas, rodziców!




Mamy być zawsze z nimi i koło nich, cierpliwi, wybaczający, czekający, kochający, służący dobrą radą, nigdy nie kpiący!
I jeszcze coś o miłości matki...Stojącej ponad ojcowską miłością (przepraszam wszystkich tatusiów, ale taka jest moja opinia), bo bez zastrzeżeń , bez granic, bez oczekiwania na wzajemność...I bez WARUNKÓW!
Kiedyś taka piosenka była. Matka miała syna jedynaka. Poznał on dziewczynę. Pokochał ją bardzo. Ale dziewczyna była zła i okrutna. Poprosiła swojego chłopaka, aby udowodnił jej, jak bardzo i bezgranicznie, ponad wszystko i WSZYSTKICH ją kocha i....by jej przyniósł serce swojej matki. Chłopak zgodził się (kanalia) , poszedł do domu, zabił swą rodzicielkę i wyrwał z piersi jej, bijące miłością żarliwą, serce. Gdy biegł przez pole do ukochanej, potknął się na miedzy, przewrócił i upuścił serce. A wtedy ono odezwało się pełnym miłości i niepokoju głosem: synku, czy ci się nic nie stało?
I z tym , o czym teraz myślicie Was zostawiam...






Aha, jednak znalazłam ten piękny wiersz w tłumaczeniu Juliana Tuwima...

Serce matki

Żył niegdyś ciura biedaczyna
Pokochał dziewczę biedaczyna, lecz go nie chciała zła dziewczyna
Idź rzekła do matczynej chatki, przynieś mi serce swojej matki
I z matki sercem masz powrócić - psu na pożarcie chcę je rzucić
Poszedł i zabił matkę miłą, z matczynej piersi serce wyjął
A kiedy biegł z powrotem drogą , upadł i zawadził o coś nogą
Serce się drogą potoczyło, i ludzkim głosem przemówiło
I z niepokojem zapytało: czy ci się Synku nic nie stało?



5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ha ha - synalek jeszcze dalej ćpa ?

Anonimowy pisze...

Kpl. bzdura ! J.Tuwim nie przetłumaczył żadnego wiersza na jakikolwiek język obcy !

gruszka pisze...

Odpowiadam.
Drogi Anonimie, nie ma co się tak oburzać co do wiersza "Serce matki". Wg. informacji z netu ( w dwóch miejscach) wiersz ten został przetłumaczony na język polski przez Tuwima, nie wiem skąd więc sugestia o przetłumaczeniu tego wiersza na "jakikolwiek język obcy"???????

gruszka pisze...

Czy "synalek jeszcze dalej ćpa?". Odpowiadam. Nie wiem, czy dalej ćpa twój synalek i szczerze mówiąc nie bardzo mnie to interesuje, choć jeśli tak, to współczuję. Narkotyki i nałóg jest siłą niszczącą zdrowie i osobowość. Może po prostu ma zły przykład w domu, radzę bardziej zająć się dzieckiem. Taka rada za free.

gruszka pisze...

Aha, jeszcze jedno. Proszę nie kierować pytań do mnie odnośnie problemów własnych dzieci. Ja nie mam na czole napisu: "Porady psychologiczne i leczenie uzależnień"!