niedziela, 15 września 2013

Baby zazdrośnice

W internecie poznałam wiele osób...
I w zasadzie pogodziłam się z faktem, że nigdy nie poznam tych ludzi osobiście.
A raczej, powiem wprost, niewiele osób będę miała okazję poznać OSOBIŚCIE.
Taki to już los tych netowych znajomości.
Jednak wraz z moimi kilkoma koleżankami netowymi postanowiłyśmy zorganizować spotkanie.
I tu się zaczyna problem. czyli tzw. SCHODY!
Problem wynika z zazdrości kobiet. Bo, że baby są zazdrosne z zasady o inne baby, każdy przecież wie!
O urodę, powodzenie, eleganckie ciuchy, seksapeel!
Ja, niestety (dla innych) jestem osobą bardzo atrakcyjną pod każdym względem, stąd też moje obawy, którym właśnie daję wyraz - szczerze i otwarcie, bez ogródek i fałszywej skromności!
Oprócz oczywistych WAM ZNANYCH już z blogu walorów mojego ducha (inteligencja, elokwencja, błyskotliwość, kultura, delikatność, subtelność, wrażliwość, nade wszystko SKROMNOŚĆ i wiele, wiele innych), talentów (śpiew, taniec, INFORMATYKA...już nawet ich wszystkich nie wyliczę!) posiadam wyjątkowe walory ciała, co z mety dyskwalifikuje moje koleżanki rywalki! Biedactwa, na samym starcie! Aż mi ich żal!
A więc, przede wszystkim moja niezwykła i wyjątkowa uroda.
Figura - wspaniała, przepyszna, gruszkowata! Górą wąska, dołem szeroka, zmysłowa! Pośladki wystające na kształt siodełka - pupa Jennifer Lopez przy mojej to mały Pikuś. Pan Pikuś! I to bez silikonu!!!!!
Twarz - cudowna. Oczy - o wąskim kształcie charakterystycznym dla azjatyckich ludów (przodkowie moi mieszkali w jurtach). Nos - wydatny, z lekkim garbkiem, szaerokawy, ze zmysłowo poruszającymi się wilgotnymi nozdrzami jak u młodej klaczy! Usta - pięknie wykrojone, koloru owocu granatu, z wąską górną wargą, ale za to dolną - szeroką, mięsistą, wydatną i lekko obwisłą, ukazującą dolne wyjątkowo długie (czarująco opadnięte dziąsła) uzębienie - moje własne! Prawie kompletne!
Czoło - otwarte ale bez bruzd i zagonów, za wyjątkiem dwóch naprawdę minimalnych zmarszczek nad nosem, nadających całości mojego wizerunku jedynie charakteru i zmysłowości!
Szyja - szczupła, łabędzia, z niewielką ilością fałdek i tzw. "obrączek lat".
Ramiona krągłe i koloru kości słoniowej - jak u Anny Kareniny. 
Biust...
Ale co ja się tam będę chwalić? Piękna jestem, zgrabna, powabna i tyle!
Stąd zazdrość moich, sympatycznych nota bene, koleżanek. Zazdrość, którą starają się ukryć, ale wypełza ona im na twarz jak żmija, wbrew ich woli!
Na takich spotkaniach każda kobieta chce wypaść jak najlepiej!
A więc strój, makijaż, fryzura. Normalne.
Wynikł więc temat : JAK SIĘ UBIERZEMY. 
Oczywiście moje koleżanki, nie tak urodziwe jak ja, starają się biedaczki, jak umieją: szpilki, suknie wieczorowe, makijaże, kosmetyczka, fryzjer, manicure, pedicure...I tak to na nic, ale niech się łudzą!
Ja nie muszę się starać, urodziwa jestem z samej natury,  sauté, bez zbędnych "ozdóbek"!
Zresztą, nie mam zamiaru pogrążać biedaczek!
Założę jednak suknię wieczorową czarną, co mi tam! Inaczej nie wypada!
Do tego piękny dżinsowy kapelusz, w którym wyglądam bajecznie!
Koleżanka Barabasz, która jest najbardziej zazdosna, doradziła mi (fałszywie!) bym przyozdobiła go sztucznym kwiatem. Że to niby nada mu nieco odświętnego charakteru. Ja nie dysponuję sztucznymi kwiatami, bo to wiocha, a na zbędny wydatek nie mam zamiaru się narażać!
Ale przypomniało mi się, że mam taką sztuczną gwiazdę betlejemską ze Świąt...Tylko do niej jest anioł przyczepiony, spory, grubiutki, gra na skrzypeczkach. Zawsze tę ozdobę wieszam w Święta Bożego Narodzenia pod sufitem bo nadzwyczaj nadaje charakteru wnętrzu w Wigilię! I uważam, że taka ozdoba do kapelusza jak znalazł! 





Całości stroju dopełnią welurowe, śliwkowe spodnie od dresu oraz żółte buty traperki, będzie ślicznie!





Nie będę się wygłupiać z jakimiś fanaberycznymi szpilkami, zostawiam je osobom, które nie dbają o stan swoich stóp i kręgosłupa! Potem skoliozy, haluksy, płaskostopie i odciski! Pomijam już fakt, że będzie to prawie październik więc pełnia jesieni! Ja więc ubiorę się ADEKWATNIE, PRAKTYCZNIE, żeby potem nie było problemów z nerkami, pęcherzem moczowym czy jajnikami! Dresy więc będą ciepłe i w sam raz na jesienną aurę.
Oczywiście, gdy poinformowałam moje zazdrosne koleżanki co do mojego stroju, strasznie mnie skrytykowały, z zawiści! Zwłaszcza kapelusz dżinsowy z gwiazdą betlejemską i aniołem!
Że za strojny! Nie rozumiem! W dawnych czasach noszono na co dzień kapelusze przyozdobione kwiatami, owocami, czasem nawet były na nich całe ogrody, statki żaglowe itp.!!!!!
A w Ascot na wyścigach to co? Jakie tam cudeńka się widzi!







Tu nagle przeszkadza skromna gwiazda betlejemska i dwudziestocentymetrowy aniołek!
Dlatego stwierdzam: BABY SĄ ZAZDROSNE!!!!
I TYLE!!!!!!

2 komentarze:

Mariola pisze...

O tak!:)))
Te żółte traperki będą idealnie pasować do tego czerwonego dywanu,który mam zamiar przed Wami rozwinąć!;)))

Margolcia pisze...

:)))
Dywan jak najbardziej wskazany! Jak Andzia łotnie, przeciążona janiołkiem, to się przynajmniej mocno nie potłucze :)))