wtorek, 24 września 2013

Frustracje

Opowiem Wam wczorajszą sytuację, której byłam świadkiem...
Siedzę sobie na przystanku tramwajowym, wracam z zakupów. Dobry miodek kupiłam - od tej pani, co to kiedyś mój mąż powiedział, żebym sprawdziła czy jest prawdziwą pszczelarką i niech pokaże ślady po użądleniach! Mój mąż jest trochę nieufny, jak ten Tomasz niewierny, powiada, że sprzedają niby to z własnej pasieki, a to miód chiński albo inny z Czarnobyla!!!! Oczywiście w żartach kazałam tej kobiecie pokazać te ślady, ale ona na to: pani, teraz pszczoły śpią to nie żądlą!




A to zimą było...I wtedy poznałam, że to najprawdziwsza z prawdziwych pszczelarek, bo zna te pszczół obyczaje!!!!! Od tej pory kupuję miód tylko u niej, pod warunkiem, że jest obecna.
No i cytrynki kupiłam, bo nie ma jak miód z cytryną na przeziębienia, choć podobno dobra też herbatka z imbirem. Nno i z sokiem malinowym, ale nie z Łowicza ani Paoli tylko ze swoim własnym, zrobionym w słoiczkach!!!!! Ja takiego nie mam, bo jestem leń baba i przetworów nie robię, za to w sezonie maliny zajadamy codziennie i do zimy one nigdy nie dotrwają w żadnej postaci.
Ale co to ja? Aha..
Owoż siedzę ja sobie na tym przystanku, patrzę, dziewczyna idzie może z 19 lat albo i mniej...Porządnie ubrana i czysto, ładne długie włosy powiewające na wietrze, buzia z regularnymi rysami jak u Nefretete...Spodnie dżinsowe, kurtka szara, wełniana, na nogach....sandały. Na bosych stopach...Dziwne - myślę sobie, ale nic...Widać taka tera moda...
Dziewczyna podchodzi do kosza na śmieci. Zagląda do wnętrza ciekawie...
Petów szuka - myślę sobie - ano, bywa...Może jaka narkomanka...
Ale nie, nie petów..
Dziewuszka wyciąga z kosza dwoma palcami, jakby się BRZYDZIŁA, opakowanie po waflach. Ogląda je, wącha..W środku nie ma nic...Potem wyciąga następny kartonik, również pusty. Następnie puszkę po Coli. Wącha, zagląda do środka, jakby wierząc, że wypatrzy jakieś resztki napoju...Przez małą dziurkę to raczej niemożliwe...Na koniec, po prostu niesie puszkę do ust i wytrząsa resztki picia...



Szok....
Wsiadła ze mną do tramwaju, zachowywała się całkiem normalnie...
Co trzeci człowiek obecnie ma problemy natury psychicznej.
Cierpi na depresje, stany lękowe, bezsenność, manię prześladowczą, psychozy, natręctwa, uzależnienia, objawy neurologiczne jak np. tiki...Wzrasta ilość samobójstw, wzrasta liczba pacjentów poradni psychiatrycznych. Psycholodzy mają pełne ręce roboty...
Leczenia farmakologicznego wymagają już niejednokrotnie dzieci i młodzież...
Samookaleczenia, tzw. sznyty, uzależnienia od komputera, zakupoholizm, narkomania, alkoholizm - podstępny, bo czasem jest to przymus wypicia dwóch "browarków" dziennie....Także bulimia oraz anoreksja. Również lekomania....




Gdzie tkwi przyczyna? 
Często się nad tym zastanawiam, bo nikt mi nie powie, że zawsze tak było, tylko się o tym nie mówiło...To teraz bardzo modne tłumaczenie wszystkiego: liczby samobójstw, zboczeń, chorób...
NIE. NIE. NIE.
To dzisiejsze czasy są takie wariackie!
Ten "wyścig szczurów", już od przedszkola...To posyłanie sześciolatków do szkoły. Ta wieczny przymus udziału w rywalizacji o wszystko: najpierw - bo mój tata jest prawnikiem, a mój biznesmenem, bo my mamy Audi, a my Toyotę, bo ja mam buty Adidas, a ja Nike...A potem to już lawina o wszystko: o to, ile się zna języków, jakie się ma umiejętności, ukończone kursy, studia, gdzie się było na wakacjach...
A gdzie w tym wszystkim wartości duchowe się podziały? Taka zwykła, prosta dobroć, życzliwość, sympatia, przyjaźń, miłość? To, czego kupić nie można za żadne pieniądze...
Nawet w rodzinach nie jest dobrze, bo wartość rodziny też się dewaluuje...
Kiedy mamy czas, by odwiedzić starą matkę i ojca, czy daleką kuzynkę?...Czy utrzymujemy kontakty z rodzeństwem, czy raczej żyjemy z nimi "jak pies z kotem"? A nasze dzieci? Czy potrafimy z nimi rozmawiać, dawać im wsparcie, ciepło, przytulić, nawet gdy się "jeżą", buntują, bo są dorosłe? Czy staramy się je rozumieć, poznawać, a nie tylko strofować i krytykować? Czy interesujemy się tym, czym one, a przynajmniej, czy wiemy, czym się interesują, co je pociąga? 
Z tymi pytaniami zostawiam Was, drodzy moi....
Niby NIC odkrywczego, ale może czasem warto się zatrzymać i zastanowić...
Jakie nasze dzieci i młodzież, taka nasza przyszłośc i taka nasza...starość.

2 komentarze:

Lesio Krostka pisze...

Grusia, ile czasu Ci zajmuje napisanie takiej historyjki ?
Serio pytam.

gruszka pisze...

Około godziny. Nie mam zbyt wiele czasu na pisanie...Stąd zdarzają się błędy za które przepraszam...