niedziela, 8 września 2013

Obrazki z życia na Grochowie...

W Marc Polu

Stoję sobie "na samie" w pobliskim Marc Polu, przy gablotach z mięsem, wędlinami, rybami i serami.
Przy stoisku nikogo nie uświadczysz, jak zwykle. Często tak bywa. Cięcia ekonomioczne tak zwane. Panie ekspedientki i kasjerki pracują jak mróweczki za całe 1300 zł na rękę..
Muszą wykonywać kilka rzeczy na raz: pracowć na zapleczu, wykładać towar, obsługiwać kljentów, sprzątać, siedzieć na kasach...
Stąd czasem trzeba poczekać aż tak pani przyjdzie.
Stanęłam ja sobie grzecznie przy gablocie z drobiem i czekam śledząc czujnym wzrokiem kłębiące się uda, piersi, bioderka, korpusy, polędwiczki i inne części ciała drobiu. Już sobie wybieram towar zawczasu! A jest w czym wybierać!
Podchodzi do gabloty mężczyzna. Na oko z 10 lat młodszy, dość przystojny. Nie żebym się tam zaraz gapiła, co mnie to...Bardziej mnie tuszki interesowały w tym momencie!
- ŁADNE TE PIERSI? - spytał znienacka facio.
KURZA TWARZ! - pomyślałam w popłochu ale z jednoczesnym oburzeniem - to chyba widać!
Omiotłam go nicniewidzącym wzrokiem nie szukając oczu..
- W każdym razie ŚWIEŻE!
Wlepiłam wzrok w gablotę dając do zrozumienia, że nie zawieram przygodnych znajomości z nieznajomymi!
- A TEN SCHAB?- nie dawał za wygraną, nie zniechęcony moją SKROMNĄ postawą, mężczyzna.
Tego było już za wiele! Co za ZBOCZENIEC!
Nie czekałam już na zapytania o GOLONKI, BIODERKA i SZYNKĘ!
TFUUUUU!!!!!
Odeszłam zdegustowana od gabloty!




Na Grochowskiej

Idę sobie Grochowską. Tam w jednym miejscu, nad sklepem z materiałami mieszkają Cyganie. Bieluteńkie, koronkowe  firanki powiewają na wietrze, bo często mają otwarte okna. Cyganie - wiadomo - nacja nieco...ruchliwa, otwarta, ludzie prości, wolni, wiadomo, cygańskie życie wiodą. Choć podobno "dziś prawdziwych Cyganów już nie ma" i "tylko koni żal"! Ale ja powiem, że są. Na Grochowskiej.



Baby w długich do kostek spódnicach, na to fartuch, w uszach kolczyki...Chłopy czarniawe, krępe. Młodzi mocno nażelowani strzelają oczami za kobietami. Inna kultura...Ano ROMOWIE teraz się mówi bo Cygan kojarzy się z tym co to go powiesili jak kowal zawinił! Bo słowo "Cygan" kojarzy się ze złodziejstwem..A dyskryminować nie wolno! Fakt, że pełno tych Cyganich co to chcą niby powróżyć, wszędzie, a potem w tajemniczy sposób ginie nie tylko wyłożona na rękę moneta czy banknot ale i zawartość torebki czy kieszeni. Jedna taka zaczepia mnie non stop, zna mnie już z widzenia, zawsze jej odmawiam, ale ona z uporem maniaka: pani, pani, poczekaj, ja tylko chcę cię o coś zapytać!
Uparta bestia!
Ale co to ja....Aha.




Owoż idę ja sobie tą Grochowską, ubrana elegancko, długa spódniczka, a jakże, z falbankami, włos zmierzwiony...Na schodkach przed punktem dorabiania kluczy siedzi sobie mężczyzna. Żebrak? - myślę sobie - eeee, chyba nie...Nawet przystojny, z siwiejącą brodą, starszy człowiek..Wolę jednak go ominąć, a bo to wiadomo, co takiemu dziwakowi do głowy strzeli...Mijam więc go, nie patrząc rączym kłusem...
- O jaka ładna CYGANECZKA! - słyszę za sobą - JAK ZDRÓWECZKO?
- Dobrze, dziękuję...- uciekałam jakbym dostała skrzydeł...Będzie mi tu taki....NO!

Brak komentarzy: