wtorek, 30 października 2012

Mała Gruśka

No bo, kurczaki, TO NIEPRAWDA, co mówi moja mama, że ja od małego byłam niemożliwa! I złośliwa! To są najzwyklejsze kalumnie i pomówienia! Zawsze byłam człowiekiem myślącym, od noworodka!!!!
Mój wujek, a właściwie brat babci, był człowiekiem niezmiernie utalentowanym artystycznie. Pięknie malował i śpiewał. W chórze "Harfa". Był zafascynowany Chinami, gdyż z tym chórem miał możliwość bytności w tym kraju, czego nie każdy mógł dostąpić w czasach PRL - u..
Mała Grusia przyszła na świat w piękny październikowy dzień i po krótkim pobycie w szpitalu znalazła się w domu. Leżała sobie grzeczniutko w beciku i rozglądała się ciekawie po pokoju, rozmyślając nad problemami nurtującymi świat początku 60-tych lat. I nie tylko. Wówczas stanął nad nią wspomniany wujek i powiedział z zachwytem: jakie śliczne dziecko! Jak mała Chineczka! Bo wszystko co z Chinami się kojarzyło, zasługiwało na miano "ślicznego"...A Grusia miała oczka przepiękne, skośne, mongolskie....
Mała Gruszka rosła jak na drożdżach, bo apetyt jej dopisywał od urodzenia. Była zdrowa i dorodna. Już od małego wzbudzała zainteresowanie płci przeciwnej, czasem przez dwuletnich kawalerów była nawet dokarmiana łakociami różnymi, biszkopcikami i innymi pysznościami. Gdy miała cztery latka  podobno już była mocno pyskata, ale chyba ta opinia jest  przesadzona! Mała Gruszeczka miała zawsze poczucie godności i swoje zdanie, a przejawy wszelkie łamania jej woli karała z wielką konsekwencją. Gdy "niedobra" mama przeciwstawiła się jej zachciankom, czteroletnia mądrala złapała za nożyce i spacerując po pokoju chlast - firanka, chlast - obrus, chlast - ściereczka. Tak pocięła ze złości sześć rzeczy. A co, na drugi raz niech nie zadzierają! Gdy mama nakazała  Grusi założyć sukienkę nielubianą, taką niebieską w białe kółeczka, mała złośnica poproszona o pozowanie do fotografii - owszem, zapozowała ale...wypinając tylnią część ciała i ukazując zebranym swoje różowe majtosy. A propos zdjęć - prawie na każdym Gruszeczka miała albo wywalony ozór albo wściekłą minę..Bo ją ludzie denerwowali! Raz mądralinka znalazła puszkę zielonej farby olejnej. Niewiele myśląc wymalowała sobie eleganckie rękawiczki do łokci, taka z niej była modniacha! Czyszczenie trwało parę godzin...Włażenie na drzewa, na szafę, jazda na łyżwach po kuchni - te zabawy były na porządku dziennym tak samo zresztą jak burzenie starszemu bratu misternie pobudowanej piramidy z klocków. Taka była mała Grusia. Więc niech NIKT, KURKA WODNA, nie waży się mówić, że była niemożliwa, bo mogę się MOCNO ZDENERWOWAĆ tą rażącą niesprawiedliwością i WYBUCHNĄĆ, NO!

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"...Leżała sobie grzeczniutko w beciku.."
W życiu w to nie uwierzę!!! :)))

(Q)(Q)

gruszka pisze...

TAK BYŁO!!!!!

Anonimowy pisze...

Ależ oczywiście ,że grzeczna dziewczynka z niej była!:))))Pilnowała tylko aby mamusia się nie nudziła dostarczając ciekawych atrakcji;)))

Marlin:)))

Anonimowy pisze...

Wiem na czym polega "ta niemoc" w wyłączeniu obrazków (:
Zapomniałem TAM, to może TU

Gruś wejdź na swego bloga bez logowania na konto administratora, czyli wejdź na link:
http://awojska.blogspot.com/
(gdy jesteś zalogowana jako admin NIE JEST WYMAGANE potwierdzenie o to czy jesteś botem/człowiekiem) i dodaj ze dwa - trzy komenty jako "anonim" pod swymi notkami.

Mam nadzieję, że "ta droga przez mękę" uzmysłowi Ci przez co przechodzić raczą komentatorzy

Pzdr

Anonimowy pisze...

Gdy "niedobra" mama przeciwstawiła się jej zachciankom, czteroletnia mądrala złapała za nożyce i spacerując po pokoju chlast - firanka, chlast - obrus, chlast - ściereczka. Tak pocięła ze złości sześć rzeczy. A co, na drugi raz nie zadzierają!
...swego czasu ktoś z mej rodziny powycinał obrazki ... z banknotów, które to leżały beztrosko pozostawione na stole przez chwil kilka z okładem (:

Raz mądralinka znalazła puszkę zielonej farby olejnej. Niewiele myśląc wymalowała sobie eleganckie rękawiczki do łokci, taka z niej była modniacha! Czyszczenie trwało parę godzin...

Wypisz wymaluj matula ma ... z tą jednak różnicą, iż nie chodziło strojnisi o upiększanie paznokci, a o "przefarbowanie" włosów ... permanentne w dodatku .. jak się później okazało

U Ciebie powrót do stanu używalności trwał kilka godzin, a u rodzicielki, z tego co podają rodzinne legendy, kilka dób... no i nie obyło się bez wizyty u fryzjera z racji tego, iż gdzieniegdzie farba raczyła zostać przyschniętą ... na jamenT (: