środa, 24 października 2012

Szaliczki

Moja pasja to szaliczki. Uwielbiam je. Mam różne. Grube i cienkie. Na wiosnę, na lato, wizytowe i siermiężne. Etniczne, ekologiczne, techno, surrealistyczne, kubistyczne, rustykalno-ludowe, wytworne..Z jedwabiu ręcznie malowane i zwyczajne indyjskie bawełniane Takie kocham najbardziej. Mam tego pełne kosze, pudła i reklamówki. I kupuję wciąż nowe. Obecnie u czarniawych pań...Dziś też byłam...Miała tego cały stos. Trochę mi głupio było tak podejść, bo akurat nikt ich nie oglądał, a szaliczek nie był w tej chwili akurat tym, czego potrzebowałam najbardziej...Zerknęłam nieśmiało. Podeszłam bliżej. Koło mnie stanęła zaraz inna kobita. No, byłyśmy już dwie, zawsze to coś...Zaczęłyśmy wyławiać z tej kupy co bardziej interesujące egzemplarze..Po chwili doszła trzecia. Czwarta. Już jest TŁUM KOBIET JAK JA POTRZEBUJĄCYCH NA GWAŁT SZALICZKA, bo nie mają w czym chodzić, biedactwa! I już przepychanie i głośne komentowanie towaru.
- A ten, pani zobaczy! - tu przymierzyła do twarzy ściągając nienaturalnie usteczka
- No ładny! Tylko takie gwiazdki..
- No co że gwiazdki? To nie pasują?
- Eeee..pasują, w tamtym bardziej z granatem, to nie pasują, ale w tym to pasują...
- A ten?
- O ten jest bardzo porządny! Bardzo! Tylko takie wykończenie..szmatławe..
- O! Ten jest fantastyczny! Taki lilaróż! No po prostu re we la cyj ny! Piękny! Tylko...do niczego mi nie pasuje...
- Ten zielony taki przepiękny, prawda? - zwróciła się do mnie - mam taką zieloną KURTKĘ!
Przed chwilą miałam go w garści ale zrezygnowałam...Bo po co mi kolejny zielony..Teraz nagle w rękach tej pani nabrał wartości w moich oczach...
- Trochę rzadko tkany, taki delikatny..A tu DZIURA! - próbowałam obrzydzić
Kobita jednak dzierży go w ręku, chce płacić. Ja dostaję drgawek, bo nagle zrozumiałam, że ten, a nie inny jest moim przeznaczeniem! Patrzę wściekła z ukosa. Taki szalik mi koło nosa przeszedł! O ja głupia! TAKI SZALIK!
- Eeeeee...przypomniało mi się - odezwała się kobieta z moim marzeniem na ręku - mam taki..tylko jakoś o nim zapomniałam, bo tyle ich mam to już nie wiem jakie...
Odetchnęłam z ulgą przejmując odrzucony towar.
- To pani też NAŁOGOWIEC?
- Bosz..ile ja mam tego w domu! Już nie mam gdzie tego upychać...
Przypomniały mi się zapchane kosze i reklamówki...
Jeszcze tęsknie rzuciłam okiem..Okazało się że był drugi TAKI sam. Porównałam , który LEPSZY...I odeszłam...Bez niczego...
Dziś odniosłam spektakularny sukces nad sobą! NIE KUPIŁAM SZALICZKA! A MOGŁAM:)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jak Cię znam...to w sobotę kupisz ich pięć- nadrobisz :)))

Anonimowy pisze...

:o))))))))))))
wszędy ta złośliFa maUpa z tO sFojo złośliFościO sie obnosić musi! c(:

xD

Anonimowy pisze...

Idę o zakład że na święta będzie z 5 nowych...he he he :)

Anonimowy pisze...

Do świąt jeszcze jest sporo czasu,więc myślę że będzie ich znacznie więcej!:)))

Mała:))