poniedziałek, 17 grudnia 2012

Bajka Grusi - O Babci, jej Wnusiu huncwocie i dobrej Magdalence

W małej chatynce, pod lasem, mieszkała Babcia ze swoim Wnusiem, Pawełkiem. Babcia bardzo kochała chłopca, bo był to jej jedyny Wnuś, a ponadto dlatego, że z samej swej natury kochała wszystkie dzieci i chętnie przyjmowała je w swoim domu. Dogadzała jedynakowi, jak tylko potrafiła, od małego. Gdy był malusieńkim dzieckiem, śpiewała mu kołysanki do snu, opowiadała bajki, karmiła, chroniła przed chłodem i upałem, martwiła się gdy chorował. Nigdy niczego Wnusiowi nie brakowało. Miał piękne zabawki, strój piłkarski, różne gry, fantastyczną piłkę futbolową. Wystarczyło by Wnuś czegoś bardzo zapragnął, Babcia zrobiła wszystko, aby spełnić jego zachciankę. Ostatni kęs ulubionej potrawy potrafiła odjąć sobie od ust i dać ukochanemu maluchowi.
Ale, trzeba przyznać, że Wnuś odwzajemniał Babci miłość i też starał się jak mógł. Dobrze się uczył, nie chuliganił, unikał złego towarzystwa. Babcia znała jego kolegów i koleżanki i chętnie przyjmowała ich w swojej skromnej chatce, goszcząc, czym tylko miała, czasem była to pyszna zupka, czasem chrupiące naleśniczki, owoce, ciasteczka kupione w pobliskiej piekarni. Żyło im się miło i przyjemnie, a Wnuś rósł zdrowo, jak na drożdżach.
Jednego tylko Babci nie udało się nauczyć Wnusia. Sprzątania. Pawełek był strasznym bałaganiarzem. Mógł się potykać o śmieci i wcale mu to nie przeszkadzało. Chodził ubrany czysto i schludnie, o to, by miał wyprane i wyprasowane ubrania dbała Babcia, ale jeśli chodzi o porządek w swoim maleńkim pokoiku to..lepiej nie wspominać! Ubrania walały się w każdym kącie, meble pokrywała warstwa kurzu, pościel zwinięta w kłębek leżała w nieładzie...Babcia próbowała mu wytłumaczyć, że tak robić nie można, ale gdzie tam. Wnuś słuchał grzecznie, robił słodkie oczy, pięknie się uśmiechał, czym całkowicie Babcię rozbrajał, i..dalej robił swoje. Babcia, ile mogła sprzątała za niego, ale niewiele to dawało. Za chwilę było to samo, a sił miała starowinka coraz mniej. A Pawełek rósł i rósł, mężniał i stawał się powoli młodzieńcem. Niestety, jego bałaganiarskie nawyki zostały. Nie zmienił się nic a nic...
- Pawełku, nie wstyd ci? Przychodzą do ciebie koleżanki, koledzy, a ty masz taki straszny bałagan! - strofowała go babunia.
- Co tam, Babciu! Ja wiem, gdzie co mam, a u innych jest jeszcze gorzej! - odpowiadał chłopak.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć! Co to będzie, jak będziesz chciał się kiedyś ożenić? Przecież "czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał"! - przekonywała starsza pani.
- Oj tam, oj tam! - beztrosko odpowiadał Wnuś.
Zbliżały się Święta. Babcia sprzątała, myła okna, a Wnuś...Nie oszukujmy się, kawał z niego lenia był!
Tuż przed samymi Świętami, Pawełek wpadł na "genialny" pomysł.
- Babciu, mnie w Święta nie będzie w domu. Chciałem wyjechać z kolegami w góry. I właśnie mam prośbę. Potrzebuję troszkę środków. Sam też zarobiłem część przy promocjach świątecznych - tu zrobił rozbrajającą minę.
- Jak to? Zostawisz mnie samą w Święta? - Babcia była bardzo przerażona.
- Oj Babcia, teraz wszyscy tak robią. Wielu ludzi wyjeżdża na Święta i sobie nie robi ceregieli! Święta to przeżytek!
- Wnusiu, co ty opowiadasz? Jaki przeżytek? Święta to czas, gdy Jezus się rodzi, gdy wspólnie przeżywamy tę radość! To czas pokoju, miłości!
- Oj tam! Kiedyś może i tak było, a dziś wyjazd to nawet taniej wychodzi! - dalej przekonywał praktycznie Wnuś.
- Jesteś dorosły. Zmusić cię nie mogę do niczego. Rób jak ci serce dyktuje. Ale wiedz, że mnie się to nie podoba. Robisz mi przykrość.
- Ojjjjjj, Babcia nie mów tak. Jedziemy do Zakopanego, będzie fajnie...Nooo!
Babci było bardzo przykro. Nie myślała, że sprawy się tak potoczą. Co za czasy, co za moda? - pomyślała sobie ze smutkiem - Kiedyś to by było nie do pomyślenia...
Pawełek miał koleżankę, Magdzię. Dobra to była dziewuszka i o sercu wrażliwym. Nie podobna do innych panienek, skromna i pracowita. Wnusiowi od dawna się podobała. W głębi serca liczył, że też pojedzie z jego towarzystwem w góry. Ale jeszcze z nią nie rozmawiał na ten temat. Ponieważ uważał, że sprawa przesądzona, a jego kochana Babunia "urobiona", postanowił jeszcze dziś pogadać z Magdalenką. Umówił się z nią w maleńkiej kawiarence na herbatkę i ciastko. Wiedział, że dziewczyna nie lubiła zgiełku, wystawności, dlatego wybrał właśnie takie przytulne miejsce. Spotkali się wieczorem.
Magdzia wyglądała , jak zwykle, uroczo..Niebogato, a jednak emanowało od niej jakieś ciepło.
Pawełek starał się na niej zrobić jak najlepsze wrażenie. Nie przychodziło mu to trudno. Był przystojnym młodym mężczyzną, inteligentnym i z poczuciem humoru, które to cechy odziedziczył po Babci.
Usiedli przy maleńkim stoliku w kącie. Ciepłe światło świec figlarnie igrało we włosach Magdalenki. Jej długie rzęsy rzucały cień na policzki. Pawełek patrzył na nią z zachwytem i nie mógł się napatrzyć. I ta jej delikatność..Cerę miała jak płatek róży, którą oglądał, troszkę zawstydzony, w pobliskiej kwiaciarni. Była koloru kremowego z łososiowymi obwódkami na płatkach. Wcale nie czerwona, a jaka piękna - pomyślał chłopiec i kupił ją...Teraz właśnie wręczył ją dziewczynie.
Potem zaczęli rozmawiać. O wszystkim i o niczym. Ale było miło. Słowa popijali małymi łyczkami herbaty z róży i zakąszali znakomitym ciastem z konfiturą różaną.
Paweł czuł jakieś dziwne onieśmielenie. Nigdy wobec żadnej dziewczyny nie doznał podobnego uczucia. Przezwyciężając jednak nieśmiałość, wykrztusił w końcu to, co zaplanował:
- Chciałbym, byś pojechała z naszą grupą na świąteczny wyjazd. Nie jest drogo. Nic się nie martw. Mamy dobrą miejscówkę. Całkiem za darmo. Michała rodzice mają chałupę w samym Zakopanym.
- Słucham? Ty chcesz wyjechać na Święta? Czy dobrze zrozumiałam?
- No tak, co w tym złego? - Paweł poczuł lekkie zmieszanie.
- Jak to? A twoja Babcia? Chcesz zostawić ją samą w Święta, w Wigilię?
- Oj tam, wszyscy tak teraz robią! - starał się zmieszanie pokryć tupetem.
- Ja nie jestem "wszyscy". Nic z tego! - odparła kategorycznie ona.
Pawełek zaczął powoli żałować tematu. I decyzji. Co by dał w tej chwili za to, by móc cofnąć czas...Choć niby jeszcze nie jest za późno...
- Nie bądź taka!
- Będę taka! Dla mnie sprawa jest bezdyskusyjna. Ty zrobisz jak uważasz, ale na mnie nie licz. Nie zostawię swoich rodziców samych w Święta. Nie wyobrażam sobie, abym miała te dni spędzić poza domem! - wykrzyknęła z emocją w głosie.
Chłopak zastanowił się. To dziwne, jak mówiła prawie to samo Babcia, był zdecydowany na wyjazd mimo wszystko. Ale teraz...Tak. Madzia ma rację. Nie może Babci zostawić samej! Jak mógł w ogóle myśleć o czymś takim! To był egoizm!
- To ja też nie jadę! Masz rację, przekonałaś mnie...Święta to Święta.
Pawełek nie był zły, tylko troszkę rozbisurmaniony...
- Wiesz, może spędzimy te Święta razem? W Wigilię: ja, ty, twoi rodzice i moja Babcia...- zaproponował nieśmiało.
Buzia Magdy się rozjaśniła. Tak, jakby czekała na takie słowa..
- Porozmawiam z mamą. Rodzice na pewno się zgodzą...
- Bardzo się ciesze, kochana....
Były trzy dni do Świąt. Pawełek wrócił do domu i opowiedział Babci wszystko. Przeprosi ją za to, że naraził ją na przykrość. A nawet....pomógł jej sprzątać mieszkanie, jak nigdy! Wypucował to, co jeszcze nie lśniło czystością, a Babcia nie mogła wyjść z podziwu.
- Wnuniu, ta twoja zmiana to najpiękniejszy prezent świąteczny, jaki mogłam od ciebie dostać -  Babcia miała łzy wzruszenia w oczach, bardzo kochała swojego lenia, mimo wszystko...
I Wigilia była piękna, najpiękniejsza, jaką można było sobie wymarzyć,  życzenia przy opłatku, śnieg, prezenty i wiele serdeczności. A potem kolędy...
Babcia dostała od Pawełka i Magdalenki piękny, ciepły szal...I była bardzo szczęśliwa...
Tak jak wszyscy. Rodzice Madzi okazali się miłymi ludźmi, więc wieczór z nimi spędzony należał do bardzo ciepłych i udanych.
A Wnuś od tej pory zmienił się bardzo. Sprzątał, nabrał odpowiedzialności, tym bardziej, że termin ślubu był już ustalony. Z ukochaną Magdalenką....

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Mam prośbę;jak Wnusio u Babci zakończy sprzątanie,może do mnie wpadnie z mopem...he he he :)))