środa, 12 grudnia 2012

Napaść

Zostałam napadnięta na zakupach! Na bazarku!
Ci, co mnie znają, to już są poinformowani o całej sprawie!
I wcale mnie nie napastował ten śniady pan, który w lecie arbuzem handluje!
Ani inny obcy mężczyzna! Gdyby tak było, to przecież bym AŻ takiego problemu z tego nie robiła!
Szłam sobie grzecznie z zakupami. Mrozek, śnieżek, te sprawy...
A na mrozie to każdemu NORMALNEMU człowiekowi, jednak leci z nosa, co nie? No to se przystanęłam, chusteczkę wyciągnąwszy z przepaścistej kieszonki, jęłam smarkać w nią z zapamiętaniem i namiętnością!
Aż tu nagle, słyszę szum skrzydeł. Myśle ja sobie: ani chybi, janieli z nieba przylecieli po mnie, bom pobożna, w cnocie żyjąca, wyjątkowej łagodności, dobroci serca i wstrzemięźliwa! Pewnikiem mnie do nieba zabrać pragną! Tak sobie ja w swej skromności pomyślałam.



Ale gdzie tam! To nie były janieli! To były te ohydne ptaszyska. Gołębie! Dranie, już mnie wytropiły, by mnie prześladować! Natarczywe bydlaki! Niby to nasi mniejsi bracia, tak mówił o nich Święty Franciszek, ale....No, ode mnie niech ci bracia się z daleka trzymają! W końcu i w rodzinach nie zawsze wszyscy się kochają! A ja....Ja się poczułam jak w filmie "Ptaki" Hitchchcock'a! Prawie nie obsiadły mnie te natarczywe, bezczelne lebiegi! Niech zmiatają na Plac Św. Marka, do Rzymu, biegiem marsz!
I jak się gapiły na mnie! Pod nogami mi siadło całe stado! Pewnie myślały, że ja z tej kieszeni to nie chusteczkę higieniczną wyciągnę, ino co dla nich atrakcyjnego do żarcia, darmozjady! Niech sobie gdzie indziej idą! Znam kilka emerytek, co aż się palą do kotów i gołębi! Ja to nawet bym i dokarmiała, ale specjalnie czym nie mam!
Taki serial był "Wojna domowa". Przychodził tam taki w beretce z antenką i z teczką - grał go Jarema Stępowski do mieszkania tej rodzinki, co w niej ta wojan domowa była - na gesty, na słowa, od wielu wieków..takie tam... Doskonały serial. Pytał zawsze niezmiennie (ten w beretce) : czy jest suchy chleb dla konia? A na to Kwiatkowska (w roli mamusi Pawła) odpowiadała: nie ma. U nas chleb nie zostaje. Syn zjada.
Wtedy tego nie rozumiałam. Ale teraz... Jak mam dwe sztuki takich jamochłonów i tasiemców... U mnie też czyszczą wszystko te termity! A ten trzeci termit , najstarszy, to już najbardziej żarłoczny. Lepiej to towarzystwo ubrać jak wyżywić. I każdy je co innego. Dziś miałam taki obiad, któremu nadałam szatę słowną: kurczak pod sosem kurkowym, ziemniaki a la ryba, seler naciowy pod kukurydzą z majonezem, sałata zielona pod pomidorem i ogórkiem wężem szklarniowym i brokuł pod kurczakiem (dla wybrańców). Danie cieszyło się niebywałym powodzeniem, talerzy zmywać nie było trzeba :)
Zresztą, jak wszystkie moje dania. Się cieszyło. Powodzeniem.
Nadmieniam, że oprócz SAMYCH zalet i wielu talentów, o których wspominałam (taniec, śpiew, rysunek, pisanie, talent krasomówczy, wyszywanie krzyżykami, robienie na szydełku kapelusza typu naleśnik i na drutach - szalika, heblowanie kija do łopaty do odgarniania śniegu - na czasie, gwintowanie rurek z PCV) mam jeszcze talent KULINARNY!
Tak więc, moje gołąbki, sio! Bo nic wam nie dam, bo nie można obecnie brudzić na osiedlu jedzeniem, które się dla was wysypuje. Ponadto, okazuje się, że teraz wam wszystko szkodzi, sraluchy dachowe! Kiedyś żarłyście kartofle, chleb, teraz powinno się wam dawać specjalne ziarno! Wybredne się zrobiłyście, maluszki! Tak to ni ma!


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Chyba wyślę moje "żarłoki " do Grusi na obiadki...he he he :)))