sobota, 1 grudnia 2012

Toaleta

Nie, nie chodzi mi o toaletę poranną i wieczorną..Ani też o toaletkę, którą mają niektore panie w wyposażeniu  swojej sypialni, taką z wielkim lustrem i szufladkami na te wszystkie kremy, mazidła, błyszczyki, cienie, pudry, lakiery do paznokci itd. Nie o to, nie o to, nie o to....
Żeby nie trzymać w niepewności. Chodzi mi o:
"Ubikacja (toaleta, szalet) – pomieszczenie, w którym człowiek dokonuje świadomego aktu defekacji lub mikcji (oddania moczu). Powinna wchodzić w skład każdego mieszkania jako osobne pomieszczenie lub będące częścią łazienki. W skład jego wyposażenia wchodzi: muszla klozetowa z sedesem, często osobna umywalka i – jeśli pomieszczenie jest dostatecznie obszerne – bidet."
Źródło : http://www.synonimy.proffnet.com/toaleta.html
Już wiecie o co chodzi? Nie chciałam pisać po swojemu, aby nie być posądzoną o obscenę!
Toalety mogą być różne. Np. takie wychodki drewniane z serduszkiem wyciętym w drzwiach - na wiosce, kiele stodoły. Albo takie eleganckie, w hotelach wielogwiazdkowych. Nie wiadomo czasem, w którym tajemniczym miejscu jest dinksik do spuszczania wody...Albo zwyczajne - wyposażone w muszle z klapą, w przeciętnym domu czy mieszkaniu, stojącą czy wiszącą na generalnym miejscu.
Innym rozwiązaniem jest wynalazek obecnych czasów - toi toi.


Są szalety publiczne i prywatne. Różne i różniste, od A do Ż!




W zasadzie, pomieszczenia w których znajduje się kibelek są podobne, różnią się kolorem ścian, rodzajem i intensywnością oświetlenia odbijajjącego się w niklu, porcelanie czy chromie...W centralnym punkcie, na ogół, stoi ten monolit intymności i potrzeby fizjologicznej. Otwarty frontem na potrzeby potencjalnego użytkownika - MUSZLA USTĘPOWA! Stoi lub wisi. "Pokoik" czasem kusi zapachem lasu, morskiej bryzy lub lawendy i gdy czujemy nieodpartą ochotę skorzystania, spowodowaną przymusem chwili - niepokojem jeita grubego lub parciem na pęcherz, już nie możemy się oprzeć!
Tu prośba do panów - podnoście deskę, zamykajcie klapę!
W każdym razie BYWAJĄ w życiu każdego człowieka, ba, zwierzęcia nawet, SYTUACJE gdy MUSIMY, po prostu!
Owoż właśnie ja, będąc w centrum handlowym, po wypitej właśnie smakowitej dość kawie latte, odczułam nieodpartą potrzebę skorzystania z W.C. Nie zastanawiając się zbyt długo, postarałam się zlokalizować toaletę - byłam na poziomie "O". Odnalazłam więc właściwy drogowskaz z informacją. Podążałam szybkim, zdecydowanym krokiem we wskazanym kierunku. Strzałka wskazywała poziom "- 1". Jestem w domu - pomyślałam. Wsiadłam do windy - parcie na właściwy organ, już troszeczkę dawało mi się we znaki. Zjechałam. Znalazłam się...na parkingu podziemnym. O kurrrr..cze! - pomyślałam. Wróciłam na poziom "0". Chyba coś nie tak szukam - myślę. Pogalopowałam rączym kłusem. Znalazłam! Uffff! Stoi pan ze słuchawką w uchu, pilnuje. Ale wszystko się zgadza - laleczka - jedne drzwi, chłopek - drugie. Ja - do laleczki! Otwieram. Dziki tłum! Jak za PRL po papier toaletowy albo za kiełbasą podwawelską! Zrezygnowałam! Wciągnę w siebie! - myślę. Albo....Nie, lepiej nie...



- Proszę pana, gdzie jest JESZCZE tolaeta damska? - spytałam tego ze słuchawką
- SŁUCHAM? - zdziwił się. Chyba nie bardzo słyszał, przez tę słuchawkę...
- W.C.! Damskie! - wrzasnęłam.
- Aaaaa..piętro wyżej!
Nie pojechałam. Na pewno mnie w maliny wpuścił! Nie będę ryzykować! Mocno podejrzanie wyglądał! Pewno jaki seksista!
Pojechałam dwa piętra wyżej. Poziom "2". Czułam mrowienie w.....No, wiadomo gdzie! Ruszyłam świńskim truchtem jednocześnie ściskając "górne nogi"! JEST! HURRRRRAAAAAAA!!!!- krzyknęłam w duchu jak sołdat radziecki.
Laleczka. Nie chłopek. Nie osoba na wózku! Wchodzę! Pusto. Poczułam przypływ szczęścia...nie tylko w sercu!!!!
Kabina. Wolna. Ufffffff!
Życe jest jednak piękne! Usta milczą, dusza śpiewa!
Jak to niewiele do szczęścia potrzeba!

A teraz rada dla wszystkich nieszczęśliwych, sfrustrowanych i niespełnionych.
SPROBUJCIE WSTRZYMAĆ MOCZ NA 2 GODZINY. Jeśli wam się to uda, po dwóch godzinach opróżnijcie pęcherz. Zapewniam was, zastrzyk szczęścia macie zapewniony :)


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

do tego z wózeczkiem też można wejść, gdy bardzo pili ;)))

Margolcia pisze...

Warto żyć dla takiej chwili? ;)))

gruszka pisze...

Jasne! To jak w tym kawale o Żydzie i kozie:)

Anonimowy pisze...

Nie znam kawału o Żydzie i kozie...:(
Byłam w toalecie i to w Warszawie ;gdzie dla umilenia czasu podczas siusiu słychać ptasie trele z głośników.
Fajne się sikuje :DDD