niedziela, 23 grudnia 2012

UFO i gołębie

UFO - czyli niezidentyfikowany obiekt latający. Po anglielsku unidentified flying object! Tak!
Odkryłam, już dawno zresztą, że ONI BYWAJĄ U MNIE W DOMU! REGULARNIE!
No bo JAK można wytłumaczyć fakt ginięcia skarpetek? No jak? Tylko UFO!
Szykuję do prania, a po praniu co? Wyjmuję z pralki, wieszam do wysuszenia i naraz się okazuje, że kilka skarpetek nie ma swojej pary! I w ten sposób mam zawsze stosik pojedyńczych skarpwetek! I co na to powiecie? A skarpetek, nie chwaląc się, mam w domu kilkadziesiąt par - z trzech panów! Więc jak to UFO mi podbiera te skarpetki, stawia mnie w kłopotliwej sytuacji NIECO! Ja nie wiem, do czego im służą te skarpetki i po co ich potrzebują, może jakiś materiał genetyczny z nich pobierają! Bo w zasadzie nie doszłam, tak naprawdę, w którym momencie one giną, przed praniem czy po. Bo może one, te UFO-istoty je właśnie zabierają BRUDNE, a tam wiadomo - strzępki tego materiału genetycznego są! Bo to i złuszczone komórki z pięt i włoski z łydek! To bardzo cenna zdobycz, widać ,dla nich! Może jakie badania robią albo jeszcze co gorsze! Może jaki amagedon planują Une! No, na 21 to chyba już nie albo może im nie wyszło!
Ale to nie jest NAJGORSZE!
Wczoraj piekłam ciasta na Święta : murzynek i dwa serniczki. Zostawiłam w kuchni. I co? Patrzę rano, a tu jedna trzecia murzynka nie ma! I to jeszcze krzywo odkrojone! No, już to UFO coraz bardziej BEZCZELNE się robi, strach się bać!
No owszem, owszem, prawdą jest, że w nocy głód poczułam, bo nie jadłam nic od południa, czasu nie miałam to sobie kawałek uszczknęłam, ale JUŻ wtedy było ruszone! To znaczy to UFO nadgryzło, ani chybi! Może też próbki do analizy poszły! Jestem przerażona, zaniepokojona i zatroskana. To w końcu OBCY! Świadomość, że ja sobie śpię, a takie UFO mi buszuje po szafach, kradnie części garderoby, źre moje ciasto, nie jest dla mnie miła! Mimo całego ogromu tolerancji i pobłażliwości!

Oprócz tego chciałam się pochwalić, że okazałam miłosierdzie gołębiom. To znaczy, nadal gonię je mopem, bo...sra...brudzą. Jednakże ostatnio, widząc jak się grzeją na włazie od kanału koło Marcpolu, gdzie miały ciepło w tym mrozie siarczystym, nakarmiłam je bułką kajzerką. Jednakże, gdy tylko stanęłam i zaczęłam im rzucać powyższą bułkę - świeżą, za 30 groszy, dopiero kupioną do pulpetów, z całej okolicy zaczęły się do mnie zlatywać ptaszyska ! I to jeszcze z wrzaskiem i łopotem skrzydeł! No to se poszłam, bo tyle bułki to ja nie miałam, musiałam klopsy robić w sosie pomidorowym, dla dziecka! Dziecko trenuje i musi jeść białko, najchętniej w postaci klopsów w sosie pomidorowym!
No i to są moje przedświąteczne problemy!
I więcej grzechów nie pamiętam!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Amen :)))*