sobota, 1 grudnia 2012

Wsiąść do pociągu...

Jesień...Ile może trwać? Nawet nie ta złota, polska, wątła, wrześniowa, babim latem zaplątana. Jak w tej piosence Jasia Kaczmarka:

(...)Ubrali ludzie ciepłe dresy,
I jeszcze pulowery na to,
Bo tylko patrzeć lada chwila,
Babie lato, babie lato.

Wnet rozpajęczy się aż miło,
Wątłe wrześniowe Babie lato(...)

Ale nie, to nie ta złocista, pachnąca jeszcze latem przebrzmiałym. Godzina czternasta, a tu już ciemno. Przez koronkę gałęzi bezlistnych już drzew widać szaro-bure niebo. Widok przygnębiający. Chmurno, zimno, wilgotno..jak w innej piosence, także Jasia:

(...)Chmurno, durno, nieprzyjemnie,
 Luźna plomba dzwoni w zębie(...)

Plomba mi nie dzwoni, jeszcze tego by brakowało! .Zresztą, to by jeszcze nie najgorzej było, bo najgosze jak nie ma już W CZYM DZWONIĆ! No i jak tu pisać coś wesołego w taką pogodę? Jesień, przemijanie...Od 1 listopada się tak zaczęło - taka jakaś ponura nostalgia, senność, przygnębienie...Nawet mnie te głupawe reklamy - już świąteczne nie rozweselają...Co za jakaś Olerna melancholia!

***
Moje myśli
kluczem odlatujących żurawi
tęsknotą jesiennej pory
melancholia suchych liści
usypiajćych drzew
płaczem deszczu kryształkami kropli
zapachem płomeni ognisk...
Szukam ich nadaremno
w wyblakłych słońca promieniach
mdłych uciekających gdzieś...
Ku zimie...
A.W.

Już Rodowicz śpiewała:

(...)Światem zaczęła rządzić jesień,
Topi go w żółci i czerwieni,
A ja tak pragnę, czemu, nie wiem,
 Uciec pociągiem od jesieni(...)


To jest to! A potem było o tym kamyku zielonym co go trzeba w dłoni ściskać jak się do pociągu "byle jakiego" wsiada! No, ciekawe! I jeszcze namawiają, żeby "nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet" ,w kólko golone! Może jeszcze pieniędzy ze sobą nie brać ani karty płatniczej! A jak nam się np. jeść zachce, albo pić, to co?




No dobra, dojedziemy tam na miejsce, bo nawet taki pociąg "byle jaki" ma gdzieś koniec trasy I CO? Już nie wspominam o tym, że zaraz nas kanar złapie, że bez biletu jedziemy! No, ale powiedzmy, że się jakoś do kibla schowamy albo pod ławkę. Albo konduktor będzie miłosierny i się uliuje, jak się mu powie, że jedziemy do chorej cioci i jesteśmy bezrobotni, mamy Alzheimera, zapomnieliśmy biletu kupić, amnezję mamy oprócz tego i zielone papiery (nie kamyk!). A  wogóle to była trąba powietrzna, wywiało nam dowód osobisty, była powódź, pożar, w związku z czym nie mamy przy sobie NIC, bo bilet mieliśmy kupiony, naprawdę i słowo honoru  i to w przedsprzedaży! Powiedzmy, że kanar będzie człowiekiem i nam uwierzy lub będzie udawał, że wierzy i jakoś uda nam się dojechać. Gdzie nocleg? W stodole? To nas chłop widłami pogoni! Na dworcu, na ławce - to nas policja zgarnie i na dołek. W parku? Straż miejska nas za chabety weźmie! Mogą na nas napaść, obrabować z tego co mamy, np. z butów! No i jest jeszcze kwestia jedzenia i picia. Są takie jadłodajnie darmowe. Ale na to trzeba mieć statut bezdomnego! Tam zresztą trudno się dostać, duża konkurencja tak samo jak i w noclegowniach! Można NIBY spać pod mostem. Ale zimno! Jeszcze nam kto w głowę da i do rzeki wrzuci! A tego RACZEJ wolelibyśmy uniknąć...
Są jeszcze kwestie INNEJ natury. A mianowicie, kto DA jeść mężowi i dzieciom, kto wesprze, pocieszy, posprząta, opierze, oprasuje, oporządzi, zrobi zakupy? Kto krowy podoi, kury wymaca, świniom zada? Oczywiście jak na wsi mieszkamy...W polu roboty chyba już nie ma...W każdym razie jest co robić!
Wobec powyższego to mam w Milusi kamyk zielony i ten "byle jaki" pociąg! Mam w Milusi jesień i te wszystkie jej "uroki". Nigdzie nie jadę! Wolę sobie herbatki zrobić, poklikać, telewizję pooglądać i męża podenerwować! TAK!


A to tak przy okazji...

Rozmyślania w drodze do...

Ranek zbudzony oddechem zimnym,
idziesz aleją, gubiąc snu resztki,
w powietrzu czujesz woń świeżej ziemi,
zapach chmur liści i...czegoś jeszcze?

Wzruszasz się, czujesz, płaczesz i kochasz,
a serce śpiewa piosenkę rzewną,
śmiejesz się, bawisz, myślisz, wspominasz...
Skarby twej duszy - wiem to na pewno

Gnasz jak kto głupi, męczysz się, miotasz
wśród złudnych uczuć, lotnych rozterek,
czasem przystajesz pytając siebie:
czy warto stawać przed innych szereg?

I odpowiadasz sam - sobie, prosto,
warto, choć często masz dylematy,
bo bije z ciebie duma i godność....
Czemu więc często dostajesz baty?

Wartko wzbijają cię aż po chmury
szczytne marzenia i ideały
lecz czasem spadasz...Cóż, takie życie!
I znów się dźwigasz, choć obolały...

I tylko myśl cię taka nachodzi,
jasna i prosta, jak promień słońca,
że wbrew wszystkiemu, musisz pozostać...
CZŁOWIEKIEM - do samego końca....
A.W.

Z ostatniej chwili....Właśnie wyjrzało słońce. Wbrew temu co ja tutaj kraczę!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Przeszło lato, przyszła jesień
już się echo zimy niesie
już zimnego wiatru podmuch
sny wywiewa nam spod poduch
te słoneczne, urlopowe
górskie, leśne i plażowe..
już o śniegu śnić nam trzeba
gołych, omarzniętych drzewach..
a ja nie wiem czy ja chce!
nie chce zimy! nie bo nie!

no! c(: