niedziela, 6 stycznia 2013

Babcie w tramwaju...

Dziś jechałam tramwajem. Aż trzy przystanki. Do świątyni. Niedziela jest....
Jak zwykle, w środku komunikacji miejskiej, obserwowałam ludzi, INWIGILACJA jest moją ulubioną czynnością :) Ludzie są fascynujący! Świat jest fascynujący! ZIEMIANIE są wciąż dla mnie zagadką (ja podobno jestem REPTYLIANKA lub KOSMITKA - tak mówi o mnie mój mąż), tematem do rozmyślań, obiektem zadziwienia. Najczęściej.
Ich reakcje są czasem schematyczne, ale częściej nieprzewidywalne.
No bo np. kto przewidzi, że słodziutka jak ulepek, koleżaneczka z pracy, która cię częstuje, daje ci drobne prezenciki, stara się pomóc, czyta w twoich myślach, troszczy się o ciebie, a twoje problemy spędzają jej sen z oczu (jak nadmienia miomochodem), za chwile idzie do szefa i obrabia ci tyłek, roznosi po instytucji wszelkie informacje z twojego prywatnego życia, oczywiście w wersji MOCNO przez siebie zmienionej, urabia ci opinię u ludzi. Oczywiście ZłEJ : ona tego nie umie, ona mi tego nie przekazała, jest błąd, to ONA się tym zajmowała...No, ale kto zna, ten wie...
Zresztą...Powiem tak. Ludzie PRZESADNIE słodziutcy, pochlebcy, tacy MEGAuczynni, nadmiernie oferujący swoją pomoc, ZAWSZE wzbudzali moją nieufność. Wolę już tych, nawet czasem burkliwych i narzekających. Takich, co to zawsze coś u nich szwankuje i są niezadowoleni :) Przynajmniej są NATURALNI, niezakłamani. A takie świergotki: ojojoj, moje dziecko najlepiej zrobiło, pani TYLKO jego chwaliła, mąż znów dostał premię, rodzice czują się świetnie, NA OGÓŁ po jakimś czasie szydło z worka wychodzi...No, ale nie o tym... Miało być o komunikacji miejskiej...
Owoż, jak zachowuje się młodzież w autobusie czy tramwaju, to wiadomo. Jadą do szkół, są hałaśliwi, beztroscy, stoją grupą blisko drzwi w plecakach na plecach - standard. Pojedyńczy osobnik IZOLUJE się od reszty świata, mając słuchawki na uszach i racząc wszystkich naokoło, nieco przebijającą muzyką w stylu "łubu dubu". Oni nic nie słyszą i nic nie widzą, żują gumę poruszając szczękami jak krowy na pastwisku i są PONAD. W końcu tu tylko przypadkiem, przelotem, przez moment. Czasem czytają książkę, zeszyt szkolny, gazetkę...
Ale nie o to..
Babcie...Ehhhh, babcie. To jest temat.
Wyglądają różnie. Mają od 60 lat wzwyż. Te są najfajniejsze. Czasem posiadają laski lub kule. Nie, nie to że ja drwię z ich ułomności...Tylko bardzo często odnoszę wrażenie, że ta laska to trochę dla fasonu, jako taka miejscówka w tramwaju czy autobusie. No bo jak wytłumaczyć FAKT, że skoro tylko taka babcia namierzy wolne miejsce, zapomina w try miga o ułomności i chodu, długimi susami w namierzonym kierunku?



Albo jak wytłumaczyć, że dwie godziny stoi przed chałupą i z sąsiadką plotkuje.?
Ale oczywiście nie wszystkie..Bo ustępować inwalidkom miejsca TRZEBA! TO PODKREŚLAM!!!! W imię miłości bliźniego choćby, szacunku, przyzwoitości i DOBREGO WYCHOWANIA!!!! W tym momencie mogą spytać: a co to takiego i z czym to się je? Ano...jak rodzice nie wytłumaczyli, to ja TYM BARDZIEJ nie wytłumaczę....
 Tylko, czasem taki młody człowiek zaczytany, czy zapatrzony w okno ZBYT DŁUGO, w końcu gdy zauważy i ZERWIE SIĘ z miejsca spanikowany, usłyszy w podzięce od starszej pani : NO W KOŃCU BYDŁO WSTAŁO! To nie bajka...
Żwawa i zażywna staruszka potrafi wymusić ustąpienie miejsca napierając brzuchem, biustem, sapiąc zancząco, stękając lub trącając siedzącego torbą znacząco.
Babuszki...Ubrane w beretki, eleganckie kapelutki i czapusie. Ciepłe. Od wczesnej jesieni, do późnej wiosny. Włoski ufarbowane, brewki wydepilowane, biustem torują sobie drogę...
Dziś obserwowałam taką w piaskowym paltociku. Fascynująca. Stanęła w drzwiach. Oczywiście OD RAZU po wejściu do wozu. ONA zaraz (za trzy przystanki) wysiada. Bo do kościoła. I już zaklinowała przejście, kto chce wsiąść może TYLKO stanąć przed nią. Dalej luźno. Przy drzwiach tłum. Jak w tym kawale o Wąchącku, gdzie WSZYSCY chcieli siedzieć koło kierowcy :)
Wracamy z powrotem. Czekamy na autobus. "Piaskowa" obecna. Obserwuję ją kątem oka - już ja cię babo przypilnuję - myślę sobie. No, autobus podjechał, babcie w pełnej gotowości ŁUBUDUUUUUU ławą! Wsiadłam jakoś, szukam wzrokiem, gdzie moja "Piaskowa"..Nie ma? Staranowali ją w przejściu? Ojojoj, jaka przykrość - myślę sobie zUośliwie. To ciekawe, zniknęła...Już się zaczęłam niepokoić, bo stała przy INNYCH drzwiach niż ja, gdzie Una!...Odwracam się. Mój małż przytulony do szyby jakoś dziwnie..W zasadzie wtłoczony w szybę....A na plecach mu leży..."Piaskowa" hehehe Minę ma mój staruszek nieszczęśliwą. Ano kara za grzechy go spotkała! Mógł wraz ze mną JEJ nie krytykować!
No jasne, gdyby na nim leżała jakaś cycata trzydziestka blond w mini, pewnie byłby zadowolony!
A dobrze mu tak, ZDRAJCY!!! GORZE MU! NO!

1 komentarz:

Margolcia pisze...


"No jasne, gdyby na nim leżała jakaś cycata trzydziestka blond w mini,..."
Na bank...mnie miałaś na myśli :)))