poniedziałek, 21 stycznia 2013

Nasi Dziadkowie...

Przede wszystkim to naszym kochanym Dziadkom w dniach Ich Święta: miłości, zdrowia i wszelkiej pomyślności. Żeby im się emeryturki w portfelach rozmnażały...
Ja już Dziadków nie mam:( Od dawna....
Kochana moja Babcia...Tak często Ją wspominam, nawet czasem z Nią na grobie pogadam...Zawsze przynoszę Jej  kwiaty w takim żywym kolorze , takie lubiła... Kochała barwy, może dlatego, że takie kolorowe było Jej życie...Pełne przeżyć, radości, trosk...
Czasy okupacji, maleńka córeczka o którą trzeba było dbać - moja Mama...Biedniutkie te dzieciny w wojnę były i biedni ich rodzice, nierzadko odejmujący sobie od ust ostatni kęsek, by nakarmić głodne własne maleństwo...I ten ciągły niepokój i lęk...
Moja Babcia też tego nie uniknęła.Jej mąż - mój Dziadek był w obozie, musiała długo radzić sobie sama...Często przymierała głodem, była zziębnięta, gdy jechała na "breku", potem ciężko chorowała  na nerki, mała córeczka musiała sama chodzić po zupę przy świście przelatujących kul...Straszne to były czasy. Potem okres stalinowski...Głęboki PRL. Babcia z uchem przy radiu słuchała Wolnej Europy i Głosu Ameryki...A radio było z oczkiem zielonym...Pierwszy telewizor i z namiętnością oglądane programy...Ale Babcia nigdy radia nie zdradziła, uważała, że "telewizja jest głupia". I miała rację. Nic tak nie rozwija wyobraźni, jak słuchanie pięknych słuchowisk radiowych..Kto dziś słucha słuchowiska?
Ja jestem wychowana na takich programach - dla przedszkolaków, potem poważniejsze - dla uczniów szkoły podstawowej.
Babcia kochała szkołę i naukę. Była szalenie zdolna. Mobilizowała mnie do uczenia się, robiąc to razem ze mną, szczególnie kiedy byłam chora i musiałam "nadrabiać" materiał...W ten sposób razem uczestniczyłyśmy w bitwie pod Maratonem i pod Termopilami, które to wydarzenia za zasługą mojej Babci stały się fascynującymi historiami...
Potem mój wiek cielęcy, pierwsze miłości...Niektórzy kawalerowie spotykali się z wielką dezaprobatą Babuni. Za jakiś czas okazywało się, że miała dobrą intuicję.
Gdy poznałam obecnego męża powiedziała patrząc na jego fotografię: o, ten może być! Kochała go jak wnuka..A on Ją...
Dziadziuś był strasznie pocieszny. Szalenie przystojny, wysoki, prosty jak świeca...Babuńka miała charakterek i mu czasem dokuczała, że taki wyrósł wysoki, żeby babom w dekolty zaglądał :)
Oj, ziółko było z tej mojej kochanej Babusi i trzpiotka. Jak się śmiała to do łez..na ogół ze mnie...Całowałam Jej ręce, a Ją ogarniało wzruszenie, które pokryć się starała szorstkością...Nie była przyzwyczajona do takich gestów, życia lekkiego nie miała...Gdy płakała to rzewnie i szczerze...Najbardziej nad biednymi dziećmi i historiami nieszczęśliwej miłości...Śpiewała mi pieśni o miłości " młodzieniec życia w dwudziestej wiośnie ścisnął z uczuciem dziewczyny dłoń"....Albo "Gdym z Kozakiem szedł na wojnę". Zawsze końcówka była tragiczna, umierała ona, za nią "szedł" on." Pada przed nią, życie kończy i razem ich grób połączył". I wtedy Babcia uderzała w płacz...
Kochała tę kobietę ciężka praca, choć zawodowo prawie nie pracowała, tylko we wczesnej młodości. Dziadziuś zarabiał na dom, a potrafił dosłownie wszystko: zegarmistrzostwo, radiotechnika, naprawa sprzętu wszelakiego. Grał na skrzypcach w orkiestrze...Konstruktor - pierwszy telewizor w kamienicy miała moja Babcia. Zrobił go Dziadziuś. Wielka skrzynia z małym ekranem. Potem był taki maleńki z okrągłym kineskopem...Wszyscy sąsiedzi przychodzili i podziwiali. Ponadto autor wielu patentów i pomysłów racjonalizatorskich w swojej fabryce, co wówczas było nie "w kij dmuchał". To były czasy!
Dziadkowie zawsze mają więcej czasu dla wnusiów niż rodzice, więcej cierpliwości i po cichu rozpieszczają swoje skarby często za plecami surowszych - mamuś i tatusiow...
Tak było i u mnie. Dziadkowie nigdy klapsa nie dali, choć ja i mój brat byliśmy diabłami wcielonymi. Czekaj, czekaj, tylko matka przyjdzie - straszyła Babcia..Oczywiście "matka przychodziła" i nic nie było:)))))
Gdy byłam w ciąży, Babcia obwarzała mi twarożki bym miała dużo wapnia w moim błogosławionym stanie. Kochana była...Dziadkowie to prawdziwy skarb...Śpieszmy się ich kochać, bo szybko odchodzą - powiem parafrazując słowa księdza Twardowskiego...Za szybko...

Brak komentarzy: