poniedziałek, 21 stycznia 2013

I znów szafa...

Nie wiem, czy już Wam mówiłam, iż obecnie moje hobby to już nie szaliczki - z konieczności, są już praktycznie WSZĘDZIE w ilości niewyobrażalnej! Podejrzewam nawet...tylko ciiiiii...że to UFO mi je podrzuca w rewanżu za te zabrane/ukradzione skarpetki!!!!! Bo mnie się wydaje, że to jest niemożliwe, bym miała ich AŻ tyle, a niektórych to wręcz NIE POZNAJĘ, bo jak takie obrzydlistwo mogłam kupić? UFO jak nic!
Owoż teraz moje hobby to kapelutki, czapusie, beretki i inne nakrycia głowy, których obecnie jest posezonowa wyprzedaż. Tylko znów jest problem...Bo żeby cośkolwiek gdzieś upchać, muszę zrobić miejsce w szafie. A to już urasta na miarę poważnej sprawy! Trzeba się czegoś pozbyć - powzięłam "męską" decyzję..A propos męskiej decyzji...Dziś, z okazji Dnia Babci otrzymałam takie życzenia od jednego znajomego. Nadmieniam, że babcią nie jestem jeszcze, ale to szczegół. Życzenia brzmiały mniej więcej następująco: wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Babci, Dziadu! Co to niby oznaczać miało????? Wolę się nie domyślać...No mniejsza..
Co to ja...Aha...
Robię ten przegląd. Taka kurtka. Nawet mi siępiętnaście lat wstecz podobała. Kolor khaki, modna, na polarku..BYŁA! Mało noszona...Moja znajoma se kupiła taką, tylko bordo...
- Gdzie pani taką świetną kurtkę kupiła, pani Marysiu? - zaćwierkałam WTEDY. Bo 15 lat temu JESZCZE ćwierkałam, miałam 15 lat mniej, więc powodów do ćwierkania więcej!
- Tu i tu - odpowiedziała pani Maria uczynnie. Pojechałam, nabyłam...
Ale nie wyglądałam w niej jak pani Marysia, bo ona mała, drobna w przeciwieństwie do mnie! Ja wyglądałam w niej jak nadmuchany balon. Zbyt szeroka, ściągnięta na dole sznureczkiem! NORMALNY, REGULARNY BALON! Do Żyda z nią..To jest dla biednych! Nie żeby Żyd biedny zaraz, wręcz przeciwnie...Do Caritasu albo co...
Spódniczki weźmy takie. Trzy bardzo podobne. Kliny. Sześć sztuk! WyciągŁY się prawie do kostek jak tak wisiały, nie wiem czemu...Piękne: granatowa, khaki i pistacja - ta od garsonki. Ślicznie mi w niej było..jak syn młodszy szedł do I Komunii Świętej...A teściowa żyła jeszcze..Wspomnienia..Sprzed lat trzynastu, w moLde! Mam jeszcze taką czarną, sprzed lat może z dwóch...Droga była. Nie miałam NIGDY jej na sobie, bo się gniecie jak czort! Po co ja za nią tyle dałam? Tera wisi...O! Proszę! Szaliczek i czapeczka. Komplecik! Piękny. Gruby. W tonacji: krem, beż, czekolada mleczna...Coś wspaniałego! Ale ja nie mogę na TO patrzeć, a tym bardziej patrzeć na siebie w tym! Z koleżanką sobie pokupowałyśmy TAKIE SAME! Jak bliźniaczki!
- Danuniu, ale ładne te kompleciki, prawda...Ta czapeczka, to jakby ma takie małe rondko...Taka miła, mięciuchna..I ten szalik fajny. Na mróz...
Ani ona nie nosiła, ani ja...Eh....Jak można było coś tak koszmarnego kupić?
Bombki na choinkę - przegląd przy rozbieraniu choinki. Strasznie tego dużo. ZA dużo! Koszmarne złote aniołki ze skrzydłami z pierza! Fuj! Pewnie to od Chińczyka! Jeszcze jaką ptasią grypą się zarażę! 
Uzbierały się dwie torby. Mąż też dorzucił coś od siebie...Koszula co z niej wyrósł, książki, takie na raz do przeczytania...I fruuu z tym! Zgiń, przepadnij maro nieczysta! Paszoł won!
Od razu lepiej, uffffff!
Jest miejsce na NOWE, dziś leTE czapusie oblukać!

Brak komentarzy: