czwartek, 24 stycznia 2013

Dziwne czasy nastały...

Dochodzom mnie słuchy, że liczni czytelnicy mojego słynnego REWELACYJNEGO bloga oraz moi wielbiciele uważają, że piszę smutne wpisy.
Owoż może tak być...Albowiem umysły wielkie, kontemplacyjne, takie jak mój właśnie, mają skłonność do melancholii. Na moich barkach, czy też na głowie, jako u tej Kariatydy, złożone są losy całego świata!
Ja nie jestem klaun, ja nie jestem pajac na gumce, ja jestem Stańczyk! Jeśli nawet satyrę piszę to gdzieś pod jej "skórą" jest zaduma, a zaduma wesoła nie bywa! W tym, co piszę, często jest drugie dno, do którego są w stanie dotrzeć tylko jednostki wybitne jak ja sama! Ja nie mogę być wesoa, skoro trawią mnie problemy świata! Nurtują zagadki egzystencjonalne! Dla osób płytko myślących są problemy przyziemne: jaką zupę ugotować: grochową czy rosół, co włożyć: spodnie czy spódnicę, jechać samochodem czy komunikacją, czy kupić sobie sukienkę szarą czy turkusik i inne bzdety! Ja natomiast myślę globalnie, szeroko, kompleksowo!
No!
Poszłam sobie dziś na bazarek. Śnieg leży, ludzi mało. Nie wiem dlaczego...Nie mają pieniędzy ludzie, czy co? Fakt, wszystko znacznie podrożało...A ja rodzinie korkiem tyłków nie zatkam, kupuję co się da i trzeba przyznać, że zbytnio chorób u mnie nie ma. Nawet się specjalnie nie przeziębiamy:) Ano, jak moja babcia mawiała: lepiej na piekarza jak na aptekarza. I jakaś prawda w tym jest...
Czapeczki ,żółtki przeceniają z okazji końca zimy. A pewnie, mają te swoje magazyny, co będą przechowywać coś, co na drugą zimę już może być niemodne i nikt tego nie kupi? No to co miałam zrobić , biedny żuczek? Kupiłam sobie taką rudą kołpaczkowatą, jakie miałam inne wyjście? No przecie rudej jeszcze nie mam! Bardzo zadowolona jestem bo w rudym mi piENknie (jak we wszystkim) do twarzy, a  szczególnie do moich mongolskich cudnych,pełnych wyrazu, oczu!
PoJszłam sobie dalej tup tup, znów czapki, kapelutki. Taki berecik w kolorze musztardy z wielkim pomponem mi się podobał! Ale starsza kobita w takim pomponie???? Tam sprzedaje ta moja znajoma co to ma te panterki i tygrysy! Nie, nie w klatkach, tylko taki wzór przy kapelutkach! Miała mi przywieźć taki szal w tygrysowy wzór z polaru, ładnie wykończony, bo jak brzydko to ja nie chcę, już zaznaczyłam! No, ale nie miała, tylko zebra była!...Powiedziałam, że nie jest to dla mnie sprawa życia i śmierci, ten szal, bo w zasadzie mam już trzy w ten wzór (ale nie mam z polaru).
No i gadka szmatka...Pokazałam jej tę czapusię, co to u żółtych kupiłam na wyprzedaży. A ona pyta za ile. No to powiedziałam. A ona: o matko, to sprzedali poniżej kosztów! Ja na to, że może bardziej opłaca im się pozbyć towaru za mniej, niż go przechowywać do następnego sezonu...Ale kobita była zdołowana bo u niej to samo dwa razy tyle...
Potem zgadało się na temat Biedronki...Wtrąciła się ta druga i powiada:
- Ten właściciel, Portugalczyk, to się śmieje z Polaków, że gUpie i swoim tam u siebie może obniżyć ceny towarów BO NA POLAKACH TYLE ZARABIA, że go stać na to!
No i jeszcze powiedziała, że przez tych Chińczyków i innych, nasz rodzimy handel upada, a z nich MY nic nie mamy - użytkują u nas wszystko, korzystają z dróg, a za nic nie płacą. I żadnych składek nie odprowadzają...I że nie oni partycypują w naszych emeryturach...
Ano, chciało się takie prawo zrobić, to się ma co się ma...
Ano nasi też wyjeżdżają do Irlandii, Kanady, Skandynawii i odbierają chleb tamtym, bo pracują za mniej...Ale czy tak powinno być, no sorry? Państwo w pierwszym rzędzie winno zabezpieczać interesy swoich obywateli, to chyba logiczne? Tworząc właśnie taką konkurencję, mamy co mamy...Kto ma pieniądze ma wAdze. Niedługo będziemy intruzami, MY ZWYCZAJNI OBYWATELE, we własnym kraju.


Brak komentarzy: