sobota, 10 listopada 2012

Książki mojego dzieciństwa - Po drugiej stronie zegara


Następną książką zapamiętaną z dzieciństwa przeze mnie, którą chcę zaprezentować, jest "Po drugiej stronie zegara" Barbary Eysymontt. Cudowna książeczka wprowadzająca dziecko w tak ukochany przez nie, świat tajemniczości, cudów i dziwów, jednak zupełni inny, niż prezentowany dziś dzieciom w serii o Harrym Potterze. Tu ta tajemniczość jest bezpretensjonalna, niekomercyjna, przyprawiona nutką roantyzmu, w sposób naturalny wplata się w realny świat - domu dziadków głównego bohatera - Krzysia. Punktami stycznymi tych dwóch światów integralnie ze sobą połączonych i przenikających się,  są różne przedmioty codziennego użytku i bibeloty. W wieczornej  godzinie, stary zegar z kukułką z wiejskiego domu dziadków Krzysia, staje się tajemniczym przejściem do świata fantazji, w którym ożywają sprzęty i pamiątki: porcelanowy kot, samowar, kukułka z zegara, biedronka. W tym świecie - królestwie Samowarii, mały chłopiec uczy się nie tylko przyjaźni, altruizmu, lojalności, ale też szacunku do przeszlości, do historii, kultu pamiątek i wszystkiego tego , co łączy się z tradycją. W tym drugim wymiarze toczy walkę z Pogromcami Czasu, czyli ludźmi walczącymi z tymi wszystkimi wartościami. Tu trzebaby się zastanowić, jak obecnie podchodzi się do historii, do wszystkiego co łączy się z tożsamością narodową, a więc i tradycją...Dziś mówi się: jesteśmy obywatelami świata i wszędzie możemy być, byle mieć pracę i dobre życie. Sentymenty odsunięte zostają na plan dalszy. Ośmiesza się wiarę naszych Ojców i depcze symbole polskości. Wczoraj widziałam w telewizji jak to jeden z dzisiejszych pseudopatriotów wyskubał orła z pestek słonecznika..Nasza flaga jest często brukana, opluwa się godło narodowe, profanuje święta państwowe, o czym warto by pomyśleć zwłaszcza dziś, w przeddzień 11 listopada..

Brak komentarzy: