czwartek, 22 listopada 2012

Technika

No bo mnie ta dzisiejsza technika przeraża...Kiedyś wszystko było jasne i proste...Pieniądze były papierowe (te bardziej pożądane) i bilon z metalu - z Kościuszką, Kopernikiem, kolumną Zygmunta...Miało się to wszystko w portmonetce podkówce. Plus książeczka mała - dowód osobisty lub papierowa legitymacja szkolna. A teraz? Pieniędzy w ogóle można w ręku nie mieć bo pieniądze są wirtualne - na koncie! I co na to by powiedzieli Fenicjanie? Portmonetki się nie posiada tylko elegancki portfel ,a w nim liczne karty. Taką kartą płaci się w kasie, wstukuje się jakieś cyferki w terminalu, pani daje świstek do podpisania i już! Albo jak potrzeba to korzysta się z bankomatu! Czasem taki bankomat zjada kartę i jest kłopot, ale w końcu nam teraz tak jest dobrze, wygodnie i łatwo, że jakieś kłopoty są nam po prostu niezbędne!
Kiedyś jak robiło się pranie w domu, przy sobocie, to była impreza cała. Bo to trzeba było namoczyć, potem włożyć do Frani, uprać, wypłukać, często też się pościel i ścierki gotowało w kotle, farbkowało i krochmaliło! Robota na cały dzień! I szło się na "górę" do suszarni i było wesoło, jak się latało i skakało po tych drewnianych kratkach, pod sznurkami, a mama wieszała pranie!
Teraz baby wygodne, wciskają guzik i już. Nie rozwieszają, bo mają suszarkę w pralce. Zmywać też nie muszą, bo w kuchni zmywarka stoi, rączek sobie nie niszczą! Nie cerują, nie łatają...Tylko bardzo dziwne, że coraz są więcej zapracowane i zniechęcone..I niejednokrotnie na nic nie mają czasu...Dziś kobiety rzadko robią domowe makarony (jeśli już to przy pomocy maszynki), pyzy, kopytka, pierożki...Są gotowe wyroby garmażeryjne. Nie są ani tak dobre, ani zdrowe, bo chemii w nich jak naplute, choć piszą "bez konserwantów". Ale ważne, że przy kuchni stać nie potrzeba! Można sobie przy komputerze poklikać, albo na telefonie (komórkowym) powisieć, bo się ma taryfę korzystną i prawie nic to nas nie kosztuje...Troszkę zanikły nam więzy sąsiedzkie, a nawet i rodzinne..Bo nie ma czasu. Ludzie pracują często do godziny 17.00 i 18.00, a czasem to jeszcze po godzinach muszą zostać lub w domu dokończyć wykaz jaki albo co inne..Dzieci po podwórku nie biegają beztrosko..Pamiętam, że ja jako dziecko, czasem do wieczora na podwórku w chowanego za krzaczorami się bawiłam z dzieciarnią z mojego bloku i z sąsiednich podwórek, aż dozorca nas ganiał, taki pijak..Teraz na terenie osiedla nie można grać w piłkę, jeździć na rowerze, krzyczeć, hałasować i karmić ptaków! Zakaz jest! Dlatego dzieci w domu siedzą, dostają garba i wzrok im się psuje. Wszystko teraz inaczej, czy lepiej? Podobno lepiej...W szkołach uczyć się już aż tak bardzo nie potrzeba historii i geografii, za to trzeba znać co najmniej język angielski biegle, umieć wciskać guziczki na klawiaturze komputera oraz bardzo mile widziana jest umiejętność jedzenia ostryg, sushi, wypełniania formularzy, orientacja w kwestiach prawnych, podatkowych...Po co tam komuś jakaś wiedza, która nigdy może mu się w życiu nie przydać???Bo ani tego włożyć w garnek, ani nie da się wydoić! Ważne jest to co nam byt zapewni, pieniążki, podróże, prestiż w środowisku, dobrą furkę, o! A nie tam jakieś retikulum endoplazmatyczne, kwas dezoksyrybonukleinowy, formant, synklina, mezozoik i inne bzdety! Akcje jakie najlepiej nabyć, biznes plan zrobić, lokatę korzystną wybrać, to jest to! Jak Coca Cola! Tylko że...ta Cola to rdzę rozpuszcza i śruby odkręca...Oby nam zanadto bokiem nie wyszła!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

da się doić!

gruszka pisze...

KTO????

Mariola:) pisze...

Ja czasami bawię się jeszcze w "chowanego":)))Z moją szefową!:)))hehe