niedziela, 11 listopada 2012

Pojedynek bokserski i ja

Wczoraj była walka Kliczki z naszym Mariuszem Wachem. Nie znam tego pana Wacha czy też Wachy, znam tylko Adamka :) Generalnie sportem się nie interesuję, ale cóż, muszę troszkę pozory zachowywać, by mężowi zrobić przyjemność :) Mój mąż podniecony ,czeka na walkę...Ja od początku uważałam, że tego Wacha, czy jak mu tam,  Kliczko sklepie. Lubię tych Kliczków, grzeczne chłopaki. Mamę swoją bardzo kochają i szanują , wiem, że obiecali jej, że nigdy z sobą pojedynku nie stoczą i słowa dotrzymują. Nie, żebym nie za naszym była, jestem tylko realistką...No zaczyna się. Fanfary, te sprawy..Wchodzą. Nigdy Wacha (Wachy?) nie widziałam..
- TO TEN? TAKI KRASNOLUDEK? I TAKI STARY???????
Okazało się, że spojrzałam na całkiem kogoś innego. Zignorowałam olbrzyma Wacha a wzrok mój przyciągnął malutki krasnoludek z siwawą bródką idący przodem:)))
Ale na tym nie koniec moich gaf...Czytam ja sobie książkę, tamci się piorą, idzie dobrze...To się czule przytulają, to sobie pieszczotliwie rechotanko rękawicą po nosie robią, to znów łupsss! w żołądżycho, no miło jest i przyjemnie..Aż zasnęłam..Z tego wielkiego zainteresowania chyba tą dyscypliną sportową, w której dwaj panowie łamią sobie wzajemnie nochale oraz przecinają łuki brwiowe. Ano pospałam się, mąż oczywiście dalej miał wypieki... Myślę - nie wyda się że śpię :) Fajnie, fajnie, koniec walki, ja obudzona, on zadowolony średnio z czego WYWNIOSKOWAŁAM od razu KTO PRZEGRAŁ.
A ten Kliczko to wygrał PRZEZ NOKAUT czy NA PUNKTY????
Gdyby wzrok mógł zabijać, dziś nie napisałabym tego kawałka:)))

1 komentarz:

Bożena pisze...

No dobra ! Ale który z nich miał więcej nosów złamanych , bo ja to już nawet pozorow nie muszę tworzyć , ale ten morderczy wzrok Twojego Małża był tak sugestywny ....
Czyżby Kliczko(wi?) ktoś wkońcu miskę wyklepał , czy co ?