czwartek, 22 listopada 2012

Winda



W bloku, w którym mieszkam, wymienili windę. Stara, miała prawie 30 lat...Mocno już skrzypiała i jęczała niczym mój mąż, gdy proszę go o wykonanie pracy, której nie lubi. Oprócz tego drżała w trakcie ruchu kabiny (to już nie jak mój mąż!)...Stary grat (hmmmmm). Przyszli, oblukali, nowa potrzebna, bez dwóch zdań. Zaraz wykonawcę wynaleźli. Wymiana dźwigu trwała kilka tygodni. Panowie w eleganckich, czystych kombinezonikach z logo firmy, zwijali się jak w ukropie. Aż miło było patrzeć na wysokich, przystojnych facetów, którzy pracowali w sposób fachowy i zorganizowany. Termin został dotrzymany i windę oddano do użytku mieszkańców.
Pierwsza, dla mnie, jazda. Wsiadłam z lekką obawą, czy ustrojstwo aby się nie urwie. Poszło dobrze. Ma spory udźwig, to "towarówka". Nie zawiodła. Ale..jechałam troszkę z duszą na ramieniu, jak ten inżynier - budowniczy mostu, który podczas pierwszego "przepustu pojazdów" czyli pełnego obciążenia, stał, jak nakazywała przedwojejnna tradycja pod przęsłem zaprojektowanego mostu. Było to symbolem ODPOWIEDZIALNOŚCI za swoją pracę i gwarancją jej dobrego wykonania. Gdyby most nie "wytrzymał" bo był knotem, jego autor stałby się pierwszą ofiarą swojego zaniedbania lub..pomyłki. Ale tak było drzewiej, w dawnych czasach, gdy ludzie jeszcze posługiwali się czymś takim jak honor...
W każdym razie, przechodząc do tematu windy..Jest ona..nieprzyjemna. Jak winda, rzecz martwa, może być nieprzyjemna, spytacie...Ano zwyczajnie. Jeszcze się nie zdąży do niej dobrze wejść, a ona krzyczy męskim, gderliwym głosem: PRZESZKODA W DRZWIACH! Jest to niemiłe.
Myślałam, że tylko ja tak się przejmuję, tym, że ta "dama" tak mnie bez przerwy opatycza. Ale skąd! Czekam kiedyś na windę na parterze, przyjeżdżają dwie na raz. Akurat sąsiad, starszy pan, też zamiarował skorzystać. Oboje wsiedliśmy do tej drugiej! Przypadek? Nie! Pan wyznał, iż nie lubi tamtą, mimo, że szybsza, bo OPATYCZA. Przyznałam mu rację, nikt nie lubi być non stop napominany i to nie z własnej winy!
Próbowałam tę windę przechytrzyć. Myślę sobie, wejdę szybko, nie zdąży mi zwrócić uwagi. Wszystko na nic! Ledwo otworzy drzwi, już ryczy to swoje: PRZESZKODA W DRZWIACH! Bardzo to jest irytujące.
Dziś zrobiłam taki numer, ledwo podjechała, ja na guzik nacisnęłam do zamykania drzwi i hop do środka rączo wskoczyłam. A winda to swoje nieśmiertelne: PRZESZKODA W DRZWIACH!
Wkurzyłam się nie na żarty...
Ale nic to, czekam aż się ta małpa zepsuje!

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

a Babka to co?!
języka w gębie że zapomniała że?!
nie może jej Babka TEŻ opatyczyć, w rewanżu!

:DDD

gruszka pisze...

Ale ona mi nie daje dojść do słowa!!!!!!!

Anonimowy pisze...

xDD

no i winda Babkie zmogła... :DD

Margolcia pisze...

Niemożliwe! "nie daje dojść do słowa"???? Wreszcie trafiła kosa na kamień :P

:)))

Anonimowy pisze...

babko trampkarzy popros to zbiorowy rewanz tej "MALPIE" zrobia.

Mariola pisze...

Chyba lepsze to niż usłyszeć:
-Jak leziesz łamago?:)
:)))

Anonimowy pisze...

ooo chorobcia takie cudo swiatowej klasy na Kinowej zamontowali to chyba ze wzgledu na blogierke.

Anonimowy pisze...

hihihi,,dobre:))