niedziela, 4 listopada 2012

Szafa

Układam w szafie. Niby kiedy mam to robić? Straszna sprawa...Szafę mam sporą,a ciuchów...Niezmierzone ilości. Po prostu całe fury, stosy, kupy...No może kupy niekoniecznie...Zebrało się tego przez lata. Bo takie ciuchy to się aż tak nie niszczą. Buty, owszem, niszczę...Jak każdy. To flek się zedrze, to podeszwa pęknie, to się rozklei...Ale ciuchy...Co to to nie!...I to jest najgorsze w tym wszystkim. Kiedyś mi się podobały INNE wzory, fasony, kolory, a teraz INNE. Ale tamte TEŻ się przydadzą..może...Nie żebym tak przekonana do nich była, ale lubię mieć. Lubię taką miłą świadomość: ja TEŻ mam takie - np. patrząc na ciuch koleżanki z pracy...Może nie takie, ale podobne. Teraz STARAM się odłożyć w INNE miejsce te letnie. Ale GDZIE? Garderoby się nie dorobiłam. Mam kilka koncepcji...W zasadzie zaczęło się od POSZUKIWANIA tuniczki, takiej czarnej, kopertowej, do spodni..Szukałam od dłuższego czasu. Nie ma! Gdzie ona mogła się podziać? ZŁODZIEJE! Sprawdziłam zamki. W porządku. Więc? Już mam. UFO! To samo UFO , które podwędza po praniu skarpetki! Albo i przed praniem! Może oni właśnie brudnych potrzebują do tych swoich eksperymentów! Może jakieś próbki pobierają z nich, genów, albo i co gorsze...No bo jak nie UFO to kto? UFO! Bo te skarpetki, żeby nie wiem jak pilnować, nigdy nie można sparować, nigdy! To UFO wszystkiemu winne! I moją tuniczkę też zabrali, łachudry! Jestem tego pewna!
Zdejmuję z wieszaków letnie rzeczy. Od razu luźniej się zrobiło. Ale ciaśniej będzie w tym INNYM miejscu. Problem. Mam takie plastikowe walizeczki na suwaki. Po co to człowiek tyle tego kupował? I gdzie ja miałam oczy? Takie paskudztwo w murzyński wzór, wyglądam w tym grubo, nie lubię tego! Ale..przyda się, może polubię...Albo to, o! Jak to zakładam to mi się zwija pod swetrem i roluje aż pod brodę prawie! Powinnam się tego pozbyć! Kategorycznie! Ale..taki śliczny fiolet..Odkładam drżącymi rękami. Chyba raz założone...Oddam komuś..Albo ten płaszcz, okropieństwo! Kolor siana. I fason lejbowaty, wyglądam w tym jak kopa siana..Tani był. Nie będę w tym chodzić! Oddam biednym! A może..będzie wojna? Nie, nie będzie, oddam! Już! Decyzja męska. Ta garsonka, śliczna, pastelowa, kupiona okazyjnie..Miałam schudnąć. Miałam. A niech sobie wisi, jeść nie woła! Dowieszam w szafie syna. Z tyłu. Może się nie kapnie. A te czapki , kapelusze...Gdzie to upchać? W zeszłym roku oddałam mamie taki kapelutek firmy Porthos. Brązowy, barankowy polarek, małe rondko..A niech tam, po co mi on? Ale w tym roku w autobusie, jakem jechała na cmentarz, siedziała taka kobita. Skórę miała brązową , a na głowie jasny kapelutek sportowy. Firmy Porthos. Udane mają te kapelutki..I od razu sobie pomyślałam o tym moim...Jaki to był ładny fason, jaki twarzowy...A ja go tak beztrosko, bez zastanowienia ,oddałam. Cóż za brak rozsądku..Głupia ja! A bym miała teraz do tego brązowego płaszcza pikowanego, na zimę! Szal kolorowy by przełamał i prima sort! To oddałam, głupia ja! Zła się na tę babę zrobiłam , że ona ma Porthosa , a ja nie. Już NIE! Mnie już żadne tam Porthosy nie dotyczą buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
Byłam u mamy.
- Mama, masz jeszcze taki kapelutek, co ci go dałam w zeszłym roku, brązowy, barankowy?
- A chyba mam..Zaraz...
Mama wyciąga z szafy stos nakryć głowy w różnych fasonach i kolorach..
- Ten?
- Ten. To ja go ci zabieram!
- A bierz, wcale w nim nie chodzę, nie dla mnie..
Złapałam jak skarb największy. Mała rzecz , a cieszy..
A tuniczka się znalazła...To jednak nie UFO tym razem. Wisiała na wieszaku pod inną tuniczką...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

:o)))))))))))))))))))))))

gruszka pisze...

UFO to wcale śmieszne nie jest, Une naprawdę kradnO!

Anonimowy pisze...

wygląda na to, że tE UFO to się rozbija w stolicy tylko, Jewentualnie, w większych metropoliach ino, bo u mnie jakoś nie zauważam jego działalności ;o)))
a skarpetki też jakoś zawsze majO swojO pare... c(;